sobota, 8 listopada 2014

Rozdział Szósty

Rozdział Szósty

Czasami po prostu nie widzimy rzeczy, które są prawdziwe. Próbujemy wmówić sobie coś za wszelką cenę, bo chcemy wierzyć, że tak będzie lepiej. Ale będzie lepiej tylko wtedy kiedy nasze szczęście znajdzie tą odpowiednią osobę. 
Mówi się, że nie warto niczego planować, bo życie i tak pisze własne scenariusze, ale jeśli człowiek nie miałby żadnych planów to czym by był? Warto o czymś marzyć i co najważniejsze dążyć, aby marzenia się spełniały; zarówno swoje własne jak i czyjeś. A on marzył teraz tylko o jednym. Chciał, a może nawet i pragnął porozmawiać z Nancy i przywołać na Jej bladej twarz chociażby minimalny uśmiech, który zadowoliłby i jego. Nawet jeśli musiałby stanąć na głowie, przepłynąć nago Atlantyk czy zjeść kilo bananów, których tak bardzo nienawidził. Zrobiłby dla niej wszystko i choć wydawało mu się to absurdalne to tak po prostu było. Poprawił okulary przeciwsłoneczne mając nadzieje, że ona zaraz tu przyjdzie i zastanawiając się czy przeczytała jego drugą prośbę, którą zostawił dzisiaj w jej szafce szkolnej westchnął głęboko. Nie zaliczał się do osób łatwo poddających się, więc nadal próbował osiągnąć swój cel. Uniósł głowę patrząc w błękitne niebo, które kolorem przypominały jego oczy. Ptaki jakie latały nad Jego głową sprawiały, że się mimowolnie uśmiechnął, a słaby powiew wiatru przeszył ciało. Ubrany był w czarne jeansy, granatowy t-shirt z białym wizerunkiem sowy i czarne trampki. Siedząc po turecku zaczął wystukiwać o swoje udo pewien rytm, który ostatnio gdzieś usłyszał.
Trwał tak w zamyśleniu dopóki nie zaczął wspominać.

''Światła klubu można było zobaczyć już od zakrętu, a on lekko się uśmiechnął wiedząc co go czeka. Potrzebował tego. Potrzebował odskoczni i zabawy. Potrzebował zapomnienia. Niestety nie zdawał sobie sprawy, że stało się to pewnego rodzaju nałogiem, który go niszczył. Zatrzymał auto na ''swoim'' miejscu, a następnie otwierając jego drzwi wysiadł na zewnątrz. Nie zastanawiał się nad konsekwencjami po prostu przeszedł przez próg klubu. W nozdrzach poczuł intensywną mieszankę alkoholu, potu i dymu papierosowego, ale nie przejął się tym, ponieważ nie była to jego pierwsza wizyta w tym miejscu. Kiwnięciem głowy przywitał się z barmanem i poprosił to co zawsze zamawiał. Usiadł na barowym krzesełku i rozejrzał po sali. Zobaczył rudowłosą dziewczynę w obcisłej i bardzo krótkiej, bo tylko do połowy uda czerwonej sukience. Poprawił włosy i z dwoma drinkami w ręce podążał w jej kierunku.

-Luke, masz jakieś plany na ten wieczór?-spytał, gdy tylko jego niebieskie oczy spotkały się z jej szarymi tęczówkami. Przegryzła wargę zastanawiając się nad jego propozycją, gdy on świdrował ją od góry do dołu.

-Betty, i z wielką chęcią spędzę go z Tobą-uśmiechnęła się i podała mu swoją rękę wyrażając zgodę, aby mógł ją zabrać do tańca. Wziął ostatni łyk napoju i położył go w jakimś miejscu, którego i tak najprawdopodobniej nie będzie potem pamiętał. W czasie tańca do jakiejś typowo, klubowej muzyki ich ciała wyginały się i ocierały o siebie, a oni czerpiąc z tego przyjemność mówili sobie czułe słówka . Czuli jak przepływa przez nich energia i prąd, gdy składali sobie pocałunki.''

Przerwał, kiedy za krzaków dosłyszał cichy szum liści. Odwrócił głowę w kierunku hałasu. I ujrzał Nancy ubraną w wiśniowy sweter, czarne jeansy i ciężkie buty. Jej brązowe włosy opadały na bladą twarz, a piękne, zielone oczy były takie same. Puste. Posłał jej uśmiech, ale nie otrzymał nic w zamian. Westchnął ciężko, ale nadal jego usta były uniesione w górę. Stawiała kolejne, wolne kroki w jego stronę tak jakby bała się i chciała mieć pewność, że może zaraz zawrócić.

-Cieszę się, że przyszłaś-powiedział, gdy tylko zbliżyła się na tyle, aby mógł ją dosłyszeć.- Wiem, że to może dziwne i dość...

-Przyszłam tu, bo chyba musimy coś wyjaśnić-zaczęła, a jego uśmiech lekko przygasł. Poprawił nerwowo włosy i czekał na dalszą odpowiedz dziewczyny.- Nie interesuje mnie kim jesteś, nie interesuje mnie co robisz i nie interesuje mnie co myślisz.

-Ale...

-Po prostu odwal się ode mnie, zapomnij, że w ogóle istnieje i daj mi i sobie normalnie żyć-spojrzała mu w oczy bez jakichkolwiek uczuć. Widziała jak chciał coś powiedzieć, ale w ostatniej chwili rezygnował tak jakby zastanawiał się czy powinien.

I w tym czasie poczuła, że on rzeczywiście jest inny.

Że ma w sobie coś co go wyróżnia.

Że robi to z własnej, nieprzymuszonej woli.

Ale ona nie mogła go, od tak po prostu wpuścić do swojego życia z brudnymi butami i powiedzieć wszystko co czuła i dusiła w sobie przez ten cały czas. Nie wiedziała czy powinna mu ufać i mimo, że jakiś, mały, ledwo dosłyszalny głosik w jej głowie podpowiadał, że powinna spróbować to odrzucała go z myślą, że znowu zostanie skrzywdzona. Kurczak jaki zjadła na obiad zaczął przewracać się w żołądku, a przez całe ciało, od stóp po głowę przeszedł ciepły powiew dreszczu, lecz on chyba tego nie dostrzegł. Popatrzyła jeszcze raz w jego błękitne oczy i odwracając się na pięcie odeszła zostawiając go samego bitymi się myślami.

**********
Łoooo wyświetlenia i komentarze rosną co mnie bardzo cieszy!
Jesteście zajebiści!
Dobra wiadomość! Zamówiłam szablon i został przyjęty. Nareszcie będzie coś porządnego.
Tu macie bloga na, którym wraz z kilkoma innymi dziewczynami piszemy pomysły na opowiadania Klik. Nie zabijajcie mnie za ten rozdział, ale mogę podpowiedzieć, żebyście wzięły wszystko na logikę to może się czegoś domyślicie. Następny najprawdopodobniej w poniedziałek i pojawi się nowy bohater. :))) Kocham Was!

7 komentarzy:

  1. Świetnie! Zdecydowanie kocham cie za pierwszy akapit. Fragment z przepłynięciem Atlantyku i zjedzeniem bananów - mega. Wpłynęło to nieźle na moją wyobraźnię. Luke jest cudowny. Pisałam o tym chyba nawet w ostatnim komentarzu, ale po prostu uwielbiam go. Świetnie go opisujesz i to sprawia, że wiem już o nim prawie wszystko. To wspomnienie jednak trochę mnie zaskoczyło. Nie za bardzo zrozumiałam o co w tym chodziło, ale jestem ciekawa rozwinięcia sytuacji. Nancy, jak zwykle źle potraktowała Luka. Ale widać, że zaczyna coś do niego czuć. Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział I nowego bohatera.
    PS. Czekam też na nowy szablon <3
    Weny :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Trochę krótki rozdział ale bardzo fajny <3 czekam na następny!:D

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dobry wieczór!
    Nareszcie nadrobiłam! Zważając na to z jaką częstotliwością dodajesz rozdziały, nie było to takie łatwe! Czyta się oczywiście niesłychanie miło. Oczywiście pojawiają się błędy, często da się wyczuć co chciałaś przekazać, ale jakieś słowo nie gra. Ale to tam pierdoła! Niech on ją uśmiechnie, błagam! Nie mogę się doczekać :3. Udało Ci się utrzymać charakter depresji (jak to strasznie brzmi xd). Jestem ciekawa jak on zamierza zwrócić na siebie jej uwagę?^.^

    Do napisania!

    Astraothia

    OdpowiedzUsuń
  6. Czemu nie może być łatwo, ale chyba nigdy tak nie jest. Niestety. Mam nadzieje, że mimo trudności oni zbliżą się do siebie.

    OdpowiedzUsuń
  7. O rany, ten fragment z klubu byl swietnie napisany, chyba moja ulubiona czesc tego rozdzialu!
    Nie wiem jak ty to robisz, ze tak szybko i bezproblemowo czyta sie opowiadanie o takim ciezkim temacie, ale rob tak dalej!
    Niech Luke chociaz raz pomoze jej sie usmiechnac, to bedzie miod na moje serce :<
    do nastepnego, xx

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz jest uszanowaniem pracy autora.