wtorek, 5 maja 2015

Rozdział Dziewiętnasty

Rozdział Dziewiętnasty

Kiedy skręcali w znajomą ulice na rękach Nancy pojawiła się gęsia skórka. Zdenerwowanie Luke'a zdawało się powoli ulatniać, ale zniknęło całkowicie dopiero, gdy sportowe auto zatrzymało się pod domem brunetki, a silnik zgasł. Światła w oknach budynku były zgaszone, co oznaczało, że Sarah nie ma. Blondyn widząc straszny stan Nancy wysiadł z samochodu, okrążył go i powoli pomógł bezbronnej dziewczynie zrobić to samo. Prowadził ją do drzwi wejściowych powoli, delikatnie, tak jakby była zrobiona z kruchej porcelany. Martwił się o nią-widziała to w jego niebieskich oczach. Drżącymi dłońmi próbowała znaleźć w małej torebce klucz, ale Luke subtelnie złapał jej nadgarstki, dając jej do zrozumienia, że sam to zrobi. Uśmiechnęła się do niego słabo, pozwalając, aby to on otworzył drzwi i zaprowadził ją spokojnie do jej pokoju.

-Zrobię ci ciepłej herbaty-powiedział i opuścił sypialnie dziewczyny. Brunetka skinęła głową, ale chłopak już tego nie dostrzegł. Usiadła na brzegu łóżka i wpatrywała się tępo w szarą ścianę, czekając na Hemmings'a. Gdy ten się zjawił podał Nancy ciepły kubek z napojem, a sam usiadł koło niej. Nie wiedział do końca co powinien w tej sytuacji zrobić. Chciał się dowiedzieć kim był tamten chłopak, miał masę pytań, ale jednocześnie też nie chciał naciskać i tak już przytłoczonej dziewczyny. Czuł się winny, bo gdyby nie poszedł z nią na ten bal, gdyby nie pocałowałby Alice nie doszłoby do tego. Nancy nie byłaby taka smutna, a to wszystko nie zdarzyłoby się. Ku jego zaskoczeniu dziewczyna sama zaczęła mówić.

-Ten chłopak, Michael on...On mnie kiedyś zostawił-szepnęła ledwo słyszalnie. Luke podniósł swój zmartwiony wzrok z podłogi na nią i z każdą kolejną chwilą wsłuchiwał się w jej historię.- Oddałam mu wszystko, dosłownie wszystko-kontynuowała, a nienawiść do tamtego chłopaka rosła, kiedy widział gromadzące się w kącikach zielonych oczu łzy dziewczyny.-Kochałam go, uszczęśliwiał mnie każdym głupim uśmiechem, każdym gestem. Był tak naprawdę częścią mnie od samego początku.

-Kochasz go nadal?-spytał, starając się powstrzymując trzęsący się głos. Nie mógł uwierzyć ile ta niepozorna dziewczyna zmieniła w jego życiu.

-Nie-odpowiedziała po dłuższej chwili. Ciężar spadł z serca Luke'a. Przysunął się do niej nieco, chcąc być bliżej, ale jednocześnie na tyle daleko, aby dać jej trochę swobody.

-A Ashton?

-Kim jest dla mnie?-upewniła się, lecz tak naprawdę chciała dać sobie trochę czasu na odpowiedz. -Przyjacielem i tylko przyjacielem.

Zgarbiony blondyn nie mógł powstrzymać szerokiego uśmiechu, a Nancy widząc zadowolenie chłopaka odetchnęła z ulgą. Westchnęła ciężko, kiedy umięśnione ramiona Luke'a objęły ją w talii. Wtuliła głowę w jego koszulę i odpływając w krainę Morfeusza usłyszała przyciszony głos:

-Zależy mi na tobie, Nancy.

 

sobota, 11 kwietnia 2015

Rozdział Osiemnasty

Rozdział Osiemnasty

Nancy patrzyła z niedowierzeniem na stojącego przed nią chłopaka. Jego niegdyś jasne i dłuższe włosy teraz zafarbowane były na różowo. W brwi błyszczał kolczyk, który odbijał światło z pobliskiej lampy. Był chudszy, niż wtedy kiedy go ostatnio widziała, wyglądał marniej i smutniej, ale nawet ten widok chłopaka, który ją zniszczył nie naprawiał jej złamanego serca.

-Nancy...-szepnął Michael, ale ona wcale nie chciała go słuchać. Nawet zranienie goszczące w jego zielonych oczach nie liczyło się dla niej w tej chwili. Wyciągnął w jej stronę rękę, chcąc pomóc wstać z zimnej ziemi, ale ona nawet takiej pomocy nie chciała od niego przyjąć. Była oszołomiona nie tylko spotkaniem go, ale też i swoim zachowaniem. Nigdy nie podejrzewałaby, że będzie w stanie zachować fałszywy spokój. Wiele razy wyobrażała sobie tą chwile, kiedy obydwoje spotykają się, a ona mu po prostu wybacza i wszystko wróci do normy. Ale to była znacznie inna sytuacja. Poczuła do Michaela nienawiść, czystą nienawiść, która zdawała się ją rozrywać od środka. Ból głowy uporczywie przypominał jej o pocałunku Luke'a i Alice, ale teraz odrzuciła tą myśl ma bok. Zmarszczyła brwi sama podnosząc się z chodnika. Udało jej się dopiero za trzecim razem, ale kiedy po raz kolejny uniosła głowę, aby spojrzeć chłopakowi w oczy poczuła słabość, poczucie bycia gorszym i niekochanym. Próbując go ominąć wpadła w jego ramiona. Dopiero teraz odór alkoholu bijący od starszego chłopaka dotarł do jej nozdrzy. Żadna z jej prób wydostania się nie zadziałała.

-Puszczaj! Zostaw mnie!- zaczęła krzyczeć, ale nie przynosiło to żadnego rezultatu. Był zbyt silny, a jej cienki i piskliwy głos słabł z każdą kolejną chwilą. Pod powiekami zbierały się łzy, które za wszelką cenę chciała ukryć. Płakała, płakała jak małe dziecko, które nie może dostać tego czego chce. I tak poniekąd było. Pragnęła znaleźć się jak najdalej stąd, z dala od problemów, przeszłości i starych, ledwo zagojonych ran, ale nie mogła, bo silne ramiona Michaela miażdżyły jej żebra.-Proszę...

-Nancy!-znajomy głos sprawił, że brunetka odzyskała utraconą nadzieje. Ramiona Clifforda jeszcze bardziej się zacisnęły, chociaż myślała, że bliżej niego już być nie może. Luke biegł w jej kierunku i, mimo że było ciemno widziała jak marszczy brwi, zdziwiony widokiem dziewczyny w towarzystwie Michaela. Zatrzymał się dwa metry od niej, nie wiedząc co powinien zrobić.

-Puść mnie-szepnęła niemal błagalnie, ale kiedy chłopak tego nie zrobił Hemmings zrozumiał, że powinien zareagować.

-Nie słyszałeś? Zostaw ją w spokoju-wysyczał przez zaciśnięte zęby. Kiedy jednak różowowłosy nadal pozostawał głuchy na prośby i rozkazy, Luke podszedł bliżej. Złapał Nancy mocno za
ramiona, ale jednocześnie był w pewien sposób delikatny, nie chcąc jej zranić. I tak było już w wystarczającej rozsypce psychicznej. Przesunął ją na bok, a sam wymierzył cios prosto w szczękę chłopaka. Ten upadł na ziemię, ale dość szybko wstał. Jego zielone oczy stały się czarne i obłąkane, a z dolnej wargi zaczęła lecieć krew. Jednak kiedy się zamachnął blondyn szybko się odsunął, unikając ciosu. Kopnął przeciwnika w brzuch i zamierzał robić to dalej, ale słysząc ciche łkanie Nancy zaprzestał. Odwrócił się od niej i bez pytania wziął ją na ręce, zapominając o bójce i niosąc brunetkę w stronę swojego samochodu.

-Wszystko będzie dobrze...-szepnął w jej pachnące włosy, kiedy wtuliła się w niego, czując bezpieczeństwo. Szedł dość szybko, szczelniej otulając ramionami trzęsącą się dziewczynę.

-Przepraszam...-wyszeptała, znajdując się już w ciepłym aucie Luke'a.
 
**********
 
Naprawdę nie wiem od czego powinnam zacząć. Przepraszam was, że tak długo nie było rozdziału. Nie miałam ani weny, ani czasu. Za bardzo poświęciłam się drugiemu blogowi i zaniedbałam was. Jest mi wstyd, ale też nadmiar kartkówek, sprawdzianów, zadań domowych, problemów i świąt nie pozwalał mi za bardzo odpocząć. Jakby tego było mało od jakiegoś czasu muszę naprawdę oszczędzać wzrok, a to jest kolejna przeszkoda do napisania rozdziału. Nie wiem , kiedy pojawi się następny. Nie będę obiecywać, że za tydzień, bo choć bardzo chciałabym to nie wiem czy się wyrobie, ale możecie być spokojni, że nie będziecie musieli czekać na niego tak długo jak na ten. Naprawdę bardzo chce skończyć to historię. Został ktoś tu jeszcze po tej mojej długiej nieobecności? :)

piątek, 6 lutego 2015

Rozdział Siedemnasty

Rozdział Siedemnasty

-Tak się cieszę-radośnie powiedziała Sarah do Nancy, gdy ta po raz kolejny tego dnia stała przed lustrem przymierzając sukienki. Pierwsza była o kolorze ciemnego granatu ze złotym paskiem, podkreślającym talie, a druga lekko luźniejsza, z ramiączkami, wyszywana czarną koronką.-Weź tą pierwszą. Ta czarna to jak na pogrzeb.
 
-Tak myślisz?-zapytała, obracając się w stronę rodzicielki. Starsza kobieta skinęła głową i zabierając z rąk córki druga sukienkę, wyszła z pokoju, zostawiając ją kompletnie samą. Nancy westchnęła ciężko, siadając na łóżku. Dosłownie chwile po tym, gdy chciała się poddać i wysłać wiadomość do Luke'a, że jednak nie idzie, jej mama wróciła z parą kremowych szpilek w dłoniach. Podała je brunetce, uśmiechając się szeroko.-Skąd je masz?
 
-Kupiłam je kiedyś i kompletnie o nich zapomniałam-odpowiedziała, wzruszając ramionami.- Wiesz...starsze osoby tak mają.
 
-Nie jesteś stara, mamo-odpowiedziała Nancy i odwzajemniłam uścisk, zaproponowany przez Sarah. Odsunęły się od siebie po chwili, a młodsza Torres ubrała na siebie wybrana kreacje i wysokie buty. Do przyjazdu Hemmings'a miała jeszcze kwadrans, więc wykorzystując ten czas zakręciła delikatnie włosy, podkreśliła rzęsy i nałożyła błyszczyk na swoje malinowe usta. Usłyszawszy klakson auta, wybiegła z pokoju i w ostatnim momencie złapała czarną torebkę. Luke obierał się o maskę samochodu. Ubrany był w czarne rurki, białą koszule i czarna marynarkę, która opinała jego silne ramiona. Jego włosy były postawione jak zawsze w górę, ale w wardze nie było kolczyka. Wyglądał naprawdę dobrze, a gdy tylko dostrzegł dziewczynę uśmiechnął się szeroko i otworzył drzwi od strony pasażera. Podziękowała mu od razu, gdy on zajął miejsce kierowcy.
 
-Wyglądasz pięknie-skomentował jej strój, a ona poczuła pieczenie na policzkach. Luke uśmiechnął się delikatnie nie odwracając wzroku od drogi.
 
-Dzięki. Ty też-odpowiedziała po czym oparła lekko głowę o szybę pojazdu. Obserwowała jak drzewa i domy znikały i pojawiały się na przemian, dopóki kilka minut później nie zatrzymali się pod budynkiem szkolnym. Już z zewnątrz słychać było pierwsze takty muzyki, ale dopiero, gdy drzwi się otworzyły melodia zadudniła mocniej w ich uszach. Luke niepewnie splótł delikatne palce ze swoimi, posyłając jej spojrzenie. Na szczęście brunetka uśmiechnęła się lekko w jego kierunku, dając mu znak, że nie zrobił niczego złego.

-Kogo ja tu widzę!-znany głos przebił się przez gwar panujący na korytarzu, więc obrócili się w jego kierunku.-Dobrze cię widzieć, Luke-powiedział Calum, patrząc na przyjaciela.-I ciebie też, Nancy-skierował swoje słowa w stronę dziewczyny.

-Jesteś sam?-zapytał niebieskooki-Ty Calum Hood jesteś sam? Bez żadnej dziewczyny?

-Jasne jasne nabijaj się dalej-odpowiedział mu.-Ale ja słyszałem, że Alice ostrzy sobie na ciebie pazurki, blondasku.

-Super-stwierdził Luke, ale Nancy nie dosłyszała sarkazmu w jego głosie. Poczuła uścisk w żołądku i smutek ogarniający całe jej ciało. Nie chciała tego po sobie poznać, więc zignorowała to i uśmiechnęła się smutno do bruneta, który widząc jej przygnębione, zielone oczy, posłała jej przepraszające spojrzenie.

-Zamierzacie tak tu stać czy może jednak wejdziemy do auli?-zapytał po chwili Hood, klaszcząc radośnie w dłonie. Bez zbędnych słów przekroczyli próg ogromnej sali. W jej kącie stał ogromny stół z ciastami, zimnymi napojami i pączem. Koło niego było kilka okrągłych stolików z białymi obrusami i rozkładanymi krzesłami. Na środku pomieszczenia było puste miejsce, które pełniło role parkietu. Koło niego znajdowało się podium didżeja z głośnikami i laptopem. Ściany były przyozdobione papierowymi lampionami, które dawały trochę światła na ciemnej sali. Różne osoby przechodziły przez pomieszczenie. Kobiety ubrane w szykowne suknie i najczęściej szpilki, a mężczyźni w garnitury i fraki. We trójkę usiedli przy jednym ze stolików, słuchając kolejnej piosenki.

Dwie godziny później cała szkoła bawiła się dobrze. Nawet nauczyciele, którzy na co dzień byli poważni i surowi pokazywali swoją łagodniejsza stronę i pozwalali sobie na śpiewanie. Nancy tańczyła na przemian z Luke'iem i Calum'em, bawiąc się lepiej niż myślała.

-Proszę wszystkich o uwagę!-dyrektorka szkoły krzyknęła przez mikrofon. Cisza momentalnie zapanowała w sali, ponieważ każdy wiedział co to oznacza.-Jak co roku na balu jesiennym, zostaną wybrani król i królowa- napięcie rosło. Każdy czekał na wynik z nadzieją, że to on będzie tym wybranym.-Królową balu jesiennego zostaje...Alice Paten!-dumna blondynka wstała z krzesła i na swoich wysokich szpilkach podążyła po nagrodę. Wszyscy łącznie z Nancy, która nie miała na to ochoty, ale jednak to zrobiła, wstali i zaczęli głośno wiwatować. Mimo to i tak nikogo nie dziwił wynik. Tak było zawsze odkąd Alice przyszła do szkoły.

-Dziękuje wszystkim-powiedziała do mikrofonu, łapiąc kontakt wzrokowy z Torres.-A teraz czas na króla!-krzyknęła, otwierając białą kopertę z szyderczym uśmiechem na krwisto pomalowanych ustach.-Zostaje nim Luke Hemmings!-zaskoczony chłopak otworzył szeroko oczy, ale po popchnięciu Caluma wystał z krzesła. Oczywiście nie brakowało okrzyków radości i piszczenia wszystkich kobieta na sali.

-Dziękuję wszystkim za dzisiejszy bal i z przykrością informuje, że do końca zabawy została niecała godzina-powiedziała starsza kobieta, patrząc na swój zegarek.-Wykorzystajcie to dobrze!

Ale uczniowie nadal wpatrywali się w Luke'a i Alice, tak jakby na coś czekali. Nancy najpierw nie rozumiała o co chodzi, ale szybko dostała odpowiedz. Paten rzuciła się zdezorientowanego blondyna, obejmując go mocno i całując centralnie w usta. Wszyscy momentalnie zaczęli gwizdać, ale Nancy stała z boku wpatrując się w ten raniący widok. Luke nie odwzajemniał pocałunku, ale też nie sprzeciwił się. Ze łzami w oczach wybiegła z sali, ale nikt jej na szczęście nie dostrzegł. Biegła ile sił w nogach w kierunku wyjścia. Nie chciała na to patrzeć. Nie chciała o tym myśleć. Gdy znalazła się już na zewnątrz chłodne powietrze owiało jej ciało. Nie zatrzymywała się. Chciała jak najszybciej znaleźć się w swoim domu, bezpiecznym miejscu, lecz jej plany pokrzyżowały się. Zderzyła się z czyjąś sylwetką, upadając na chodnik.
 
 
**********
Hej! Rozdział jest taki sobie, ale czułam, że powinnam już coś dodać. Skończyły mi się ferie, więc teraz będę musiała wsiąść się ostro do nauki. Jedyne co chciałam wam przekazać to to, że Łowca Samobójców jest już na wattpadzie (kilk), a na blogspot będziecie musieli jeszcze chwile poczekać, ponieważ czekam na szablon. Możecie już obejrzeć zwiastun :

sobota, 24 stycznia 2015

Rozdział Szesnasty

Rozdział Szesnasty


Kilka dni później Nancy postanowiła zgodzić się na spotkanie z Hemmings'em, który bardzo na nie nalegał nie dając jej praktycznie spokoju. W głębi duszy cieszyła się bardzo, ale postanowiła jednak w miarę możliwości tego nie okazywać. Z dużej szafy wyciągnęła granatowy sweter i czarne, obcisłe jeansy. Przeczesała swoje brązowe włosy, umyła zęby i ubrała wcześniej wybrane ubrania. Gdy już znalazła się na dole, napiła się swojej ulubionej wody truskawkowej i uprzedziła mamę, że wychodzi.

-Gdzie idziesz?-spytała Sarah, stojąc w progu drzwi. Patrzyła na Nancy z przejęciem i troską, ale gdy brunetka podniosła lekko zaczerwienioną głowę znad czarnych, wojskowych butów, zrozumiała. Rodzicielka posłała jej ciepły uśmiech tak jak robiła to zawsze, kiedy miała ochotę przytulić swoją córkę. I tak też zrobiła. Zbliżyła się i zamknęła ją w szczelnym uścisku, pełnym miłości.

-Postaram się wrócić szybko-odpowiedziała jej Nancy, kiedy już odsunęły się od siebie po dłuższej chwili. Starsza kobieta skinęła głową i odeszła w głąb domu, odpowiadając tylko szerzącym się uśmiechem. Zielonooka uśmiechnęła się do siebie nieświadomie i wyszła na zewnątrz. Zimny wiatr zawiał jej włosy, ale nie przejęła się tym. Szła chodnikiem, przyglądając się otoczeniu. Młode, zakochane w sobie pary, bawiące się dzieci i ich opiekunowie najczęściej będącymi ich dziadkami, mała dziewczynka jadąca chyba pierwszy raz na rowerze i jej rodzice biegnący za nią i krzyczący, aby uważała. Wszyscy byli szczęśliwi i Nancy po raz pierwszy poczuła, że ona też taka jest. Zbliżała się do parku, w którym umówiła się z Luke'iem. Przeszła przez krzaki, dostrzegając, że już na nią czekał. Wpatrzony w swoje czarne trampki nie dosłyszał jak się zbliżała. Ze skupieniem na twarzy powoli zbliżała się w jego stronę, starając się robić to jak najciszej, jednak on w ostatniej chwili podniósł wzrok znad swoich butów. Uśmiechnął się szeroko, a ona to odwzajemniła.

-Hej. Myślałem, że nie przejdziesz-powiedział, kiedy usiadła koło niego, odchylając głowę do tyłu. Zrobił to samo i kątem oka ją obserwował. Zerknęła na niego, z pytającym wyrazem twarzy.-Nie wiem, dlaczego, tak po prostu.

-Chyba nie miałabym powodu, żeby nie przyjść-odpowiedziała, odwracając głowę w jego stronę. Posłał jej szeroki, zadowolony uśmiech, wpatrując się w jej przepiękne oczy.

-Opowiesz mi o tym co było kiedyś?-zapytał z wyraźną niepewnością w głosie. Twarz Nancy stała się bladsza, a oczy zrobiły się nagle smutne.-Znaczy jak nie chcesz to nie. Nie będę cię zmuszał. Ja...ja chciałam tylko ci pomóc. No wiesz...

-Luke...To nie jest dla mnie takie proste, wiesz?-w kącikach jej oczu zgromadziły się łzy, ale starała się je tam przytrzymać za wszelką cenę.-Wszystko mi go przypomina. Wszystko!-krzyknęła, a Luke nie wiedząc co powinien teraz zrobić, przytulił ja do swojej piersi, szepcząc uspokajające słówka, ale to jego bijące serce zadziałało na nią kojąco. Nie wiedzieli ile czasu minęło, kiedy Nancy delikatnie się odsunęła. Blondyn posłał jej przepraszający uśmiech, którego nie odwzajemniła. Czuł kłucie w sercu, kiedy widział, że swoją ciekawością znów wszystko zniszczył.

-Pamiętasz ten wiersz, który przeczytałeś u mnie w domu?-zapytała nie patrząc na niego. Skinął głową.-To on go napisał. Mimo, że minął rok to nadal wszystko mi go przypomina. Mówił, że mnie kocha, a potem...-przerwała na chwile, aby rękawem wytrzeć mokre policzki. Spojrzała mu prosto w oczy, a wtedy on dostrzegł ból, jakiego jeszcze nigdy nie widział.-Nie wiem dlaczego odszedł. Nie powiedział. Nadal w szafie mam czerwoną sukienkę, w której byłam na pierwszym spotkaniu z nim. Nawet głupi laptop ma z nim coś wspólnego...

-Może on cię nie kochał?-zapytał, ale od razu pożałował. Nancy mu nie odpowiedziała. Nie chciała w to wierzyć. Zamknęła oczy, kręcąc na boki głową, nie dopuszczając do siebie tej raniącej myśli. Luke poczuł nagłą potrzebę dotknięcia jej ciepłego ciała. Bez jej zgody zbliżył się i po raz kolejny zamknął w uścisku, chcąc w ten sposób przeprosić. Mimo, że nie znał imienia poczuł nienawiść do tego chłopaka, który tak mocno ją skrzywdził. Nie zasługiwała na takie cierpienie, ale Luke obiecał sobie zrobić wszystko, aby była szczęśliwa.

**********

 Dziękuje wam podziękować za 6000 wyświetleń!

środa, 21 stycznia 2015

Liebster Award + ważne informacje

 

Na dole ogłoszenie!

Sprawa wygląda tak, że zostałam nominowana przez dwie dziewczyny do Liebser Awards i odpowiem na ich pytania, ale tym razem nie będę nominowała innych blogów i zadawała pytań.
Aguula i Blogi Sosów - dziękuje wam serdecznie. :)))

Pytania od Aguuli :

1. Jak masz na imię? ;)
Paulina
2. Jaka jest twoja ulubiona książka?
Trudno wybrać, ponieważ nie czytam ich dużo, wolę fanfiction.
3. Co najczęściej oglądasz na Yt? 
Nie mam pewności, ale myślę, że jest to muzyka.
4. Ile blogów czytasz? ;)
Wow. Nie wiem. Coś około 200, tak myślę.
5. Masz jakieś zwierzątko?
Tak.
6. Ulubiony kolor? ;)
Czarny.
7.Z jakiego województwa jesteś?
Dolnośląskie.
8. Masz rodzeństwo?
Na szczęście nie.
9. Dokończ zdanie ;) Najbardziej kocham........ 
słuchać muzyki, kiedy tylko mam wolną chwilę.
10. Ulubione jedzenie...
Pizza, chyba.
11. Co się inspiruję do pisania? 
Wszystko. Dosłownie. Potrafię iść ulicą i nagle wpaść na jakiś ciekawy pomysł, który potem rozwijam. Czasami też, jak słucham piosenek lub, gdy czytam inne ff, czy oglądam filmy.

Pytania od Blogów Sosów :

1. Co sprawia, że jesteś szczęśliwy/szczęśliwa?
Dni wolne, odpoczynek, czytanie, marzenie, planowanie i wiele wiele innych.
 2. Co natchnęło Cię do założenia bloga?
Nie mam bladego pojęcia. Zaczęłam od czytania różnych ff i po prostu chciałam spróbować.
 3. Czy wzorujesz się na książkach, bądź filmach przy pisaniu?
Czasami mam tak, że oglądam jakiś film i wpadam na pomysł częściowo podobny do jego fabuły, ale zawsze staram się dodać innych bohaterów, wątki i takie tam, dzięki czemu w ogóle nie przypomina tego jaki był na początku.
 4. Jak się czujesz, gdy widzisz nowe komentarze pod rozdziałem?
To trochę głupie, ale szczerze się jak szalona. Jestem szczęśliwa. Cieszę się, że ktoś szanuje moją prace, nawet jeśli nie jest idealna. Czytelnicy są nie tylko po to by chwalić. Ich głównym zadaniem jest wytknięcie błędów.
 5. Często czytasz książki? (nie szkolne lektury)
Rzadziej, niż ff.
 6. Czy Twoi przyjaciele, znajomi lub rodzina wiedzą o tym, że piszesz bloga? Wspierają Cię?
Nie mam pojęcia, ale chyba wolałabym, aby nie wiedzieli. xD
7. Czy pisanie jest czymś, czym chcesz się zajmować w życiu w przyszłości?
Nie wiem. Póki co nie myślę o tym co będę robić dalej, ale piszę dla relaksu.
 8. Jak wpadłeś/wpadłaś na pomysł pisania akurat takiej historii?
Nie pamiętam, ale najprawdopodobniej przeglądałam depresyjne tumblr'y.
 9. Ulubiony cytat?
Nie jestem w stanie podać tylko jednego.
 10. Jesteś zadowolony ze swojego bloga?
Częściowo tak częściowo nie. W końcu nic, ani nikt nie jest idealny.


A teraz przechodząc do wiadomości. Na wattpadzie powstał już ''Łowca Samobójców'', który ma na razie tylko prolog, ale linka oficjalnie tutaj podam, kiedy założę również blog z szablonem i miejmy nadzieję, że również zwiastunem. Możliwe, że wyjadę na kilka dni, ponieważ mam ferie, ale rozdział postaram się dodać jak najszybciej i jeśli dobrze mi pójdzie to może nawet jutro. Do końca opowiadania zostało jeszcze około 10 rozdziałów. Niedługo dobijemy do 6000 tysięcy wyświetleń co bardzo mnie cieszy!  Dziękuje wam za wszystko. :DDD

 

sobota, 17 stycznia 2015

Rozdział Piętnasty

Rozdział Piętnasty  

Ostatnie dni minęły zwyczajne. Brunetka chodziła regularnie do szkoły i starała się skupiać. Na przerwach rozmawiała z Luke'iem, a nawet udało jej się złapać jakiś kontakt z Calum'em i to właśnie dzięki blondwłosemu chłopakowi z niebeskimi oczami. Złapała też jedną ocenę niedostateczna z chemii, ale piątka i czwórka z historii, sprawiły, że nie przejęła się tym, aż tak bardzo, jak może powinna. Za szkolnym oknem pogoda była bardzo piękna i może to właśnie dlatego Nancy skupiała uwagę głównie na ciepłym słońcu i drzewie, z tańczącymi na wietrze kolorowymi liśćmi. Rysowała z boku zeszytu, za czerwonym marginesem różne wzorki swoim czarnym długopisem, tylko po to, aby trochę bardziej wsłuchać się w słowa płynące od nauczyciela.
 
-Może już wiecie, albo nie...-starsza kobieta na chwile przerwała, więc dziewczyna skierowała na nią swoje zielone spojrzenie, łapiąc z nią krótki kontakt wzrokowy, który przerwała, spuszczając wzrok na zeszyt. Nauczycielka zyskała większą uwagę wszystkich uczniów, którzy wyraźnie przerwali swoje dotychczasowe rozmowy.-Jak co roku, odbędzie się jesienny bal szkolny.
 
Z tymi słowami, cała klasa zaczęła klaskać i wiwatować. Niektóre dziewczyny zaczęły zanosić się piskiem. Tylko Nancy milczała i nie reagowała zupełnie.
 
-Świętnie...-szepnęła całkiem do siebie, ponieważ nie była zadowolona z tej okazji. Nie chciała tam iść, bo dobrze wiedziała, że pojawienie się tam całkiem samej będzie traktowane równie dobrze jak morderstwo własnej matki. Nie miała z kim pójść, więc po prostu była cicha słuchając dalszych pytań osób zainteresowanych tą okazja. Czuła na sobie czyjeś spojrzenie, ale zacięcie je ignorowała.
 
-Czy będzie w tym roku wybierana królowa balu?-dosłyszała cienki i piskliwy głos Alice. Nancy dramatycznie przewróciła oczami, nawet nie do końca wierząc w to co właśnie zrobiła.
 
-Tak jak zawsze.-ucięła nauczycielka, a brunetka nie musiała nawet się odwracać, żeby wiedzieć, że Alice jak zawsze nią zostanie. Dzwonek zadzwonił, a Nancy pakując wszystkie swoje rzeczy do nowej niebeskiej torby, wyszła z klasy, jako jedna z pierwszych osób, gdyż wszystkie inne zostały, aby dowiedzieć się jakiś istotnych informacji.
 
-Nancy!-usłyszała za sobą znajomy głos, więc z lekkim uśmiechem goszczącym na ustach obróciła się.- Hej- skinęła głową, odpowiadając tym samym.
 
Ruszyli dalej, w kompletnej ciszy, która była dość niezręczna. Dziewczyna miała wrażenie, że Luke nie powiedział jej wszystkiego. Czuła strach, że być może nie zniesie tego, czego zaraz się dowie, lub, że chłopak nie będzie chciał już z nią rozmawiać, a tego przecież by nie zniosła. Gdy już byli na zewnątrz, zerknęła na niego ukradkiem, dostrzegając jak przegryza wargę.
 
-Czy...pójdziesz ze mną na bal?
 
-Nie wiem czy to jest dobry pomysł.-odpowiedziała Hemmings'owi, gdy wspólnie równym krokiem szli chodnikiem, nie zwracając uwagi na ciepłą pogodę, mimo, że oboje byli ubrano na czarno. Kątem oka dostrzegła, smutny wyraz twarzy chłopaka i poczuła lekki uścisk żołądka, którego kompletnie nie rozumiała.
 
-Proooszę...-wyszeptał gwałtownie się zatrzymując i patrząc głęboko w jej oczy. Jej serce zdawało się zmięknąć i wybuchnąć jednocześnie na kilka kawałeczków. Wyglądał tak bezbronnie i niewinnie. Zupełnie inaczej, niż ten Luke, którego poznała wcześniej. Nie wytrzymała, kiedy ponownie poprosił.
 
-Dobrze. Pójdę z tobą na bal.-westchnęła ciężko, uśmiechając się niepewnie do blondyna.

wtorek, 6 stycznia 2015

Rozdział Czternasty

Rozdział Czternasty

Dość zimny deszcz, padający z szarego nieba sprawił, że włosy Nancy zaczęły przyklejać się do jej głowy. Ashton wybuchł nagłym śmiechem, patrząc na jej zniesmaczoną minę, ignorując złowieszcze spojrzenie, jakie posłała w jego kierunku. Uderzyła go łokciem, w bok, na co on cicho jęknął. Kiedy tylko znajomy, błyszczący na czerwono w deszczu szyld rozbłysnął im przed oczami, obydwoje szeroko się uśmiechnęli. Przebiegli przez ulice uprzednio sprawdzając, czy rzeczywiście mogą zrobić to bezpiecznie, a następnie pchnęli drewniane drzwi wchodząc do środka. Nancy poczuła ciepło na swoich policzkach, co sprawiło, że lekko się one zaczerwieniły. Usiedli w kącie, przy oknie, aby w każdej chwili móc spojrzeć na pogodę, panującą za oknem, która jednak wcale się nie zmieniała. Wystrój kawiarenki był dość nowoczesny, ale jednocześnie i ciepły. Kremowe krzesła ze śnieżnobiałymi poduszkami oraz małe stoliki wypełniały całe pomieszczenie, a dość sporych proporcji kominek stał w koncie ocieplając całą kawiarnie. Wsłuchiwała się w słowa płynące z ust blondyna, dopóki w drzwiach pomieszczenia, nie dostrzegła znajomej postury Hemmings'a. Ubrany był oczywiście w czarne, obcisłe spodnie, trampki o tym samym kolorze i bluzkę z logiem jakiegoś rockowego zespołu, którego najwidoczniej lubił słuchać. Kiedy zielone spojrzenie Nancy spotkało jego niebieskie tęczówki, Luke uśmiechnął się, ale tak samo szybko jak jego uśmiech się pojawił, zniknął, gdy dostrzegł siedzącego do niego tyłem Ashton'a, który nie był świadomy tego co właśnie się działo. Irwin w ogóle nie zwracał uwagi na dziwne zachowanie brunetki, ponieważ nadal był pogrążony w opowiadaniu jakiejś historii z dawnych lat. Luke przełknął ślinę i odwrócił się do towarzyszącego mu Calum'a, idąc do stolika i rozmawiając z nim, kompletnie ignorując Nancy, która poczuła lekkie poczucie winy. Jej zapatrzone spojrzenie skierowane na niebieskookiego, przerwał dźwięk nadchodzącej wiadomości. Ashton przerwał na chwilę mówienie i zerknął na nią z szerokim uśmiechem, kiedy marszczyła brwi.
 
''Trzymaj się z dala od Hemmings'a.''
 
Przełknęła ślinę dobrze wiedząc, że wiadomość jest od Alice. Patrzyła jeszcze chwilę na ekran urządzenia i wróciła do prowadzonej konwersacji z Ashton'em, lecz tym razem bardziej się w niej udzielała. Nie była świadoma tego, że Luke co jakiś czas na nią patrzył z bólem, zazdrością i ogromną chęcią podejścia do niej, ale także doskonale zdawał sobie sprawę, że nie może tego zrobić. Poczuł, że to on powinien być na tamtym miejscu, a nie brązowooki, ale w tej chwili nie mógł nic na to poradzić. Ogromna nadzieja ogarnęła całe jego ciało, gdy zauważył jak Nancy żegna się z blondynem i wychodzi na zewnątrz.

-Calum, przepraszam cię, ale trochę źle się czuje. Chyba powinienem pójść do domu.-powiedział, gdy tylko kilka banknotów wylądowało na stoliku obok napoju, który wcześniej pił. Nie zwrócił już większej uwagi na kolegę, który tylko zmarszczył brwi i kiwnął głową, postanawiając nie komentować tego, całego dziwnego zachowania. Luke wybiegł na zewnątrz, rozglądając się z desperacją za dziewczyna z pięknymi oczami. Dostrzegł jej sylwetkę, skręcającą tuż za rogiem, więc przyśpieszył, wołając jej imię. Nancy chciała się zatrzymać, ale nie zrobiła jednak tego bojąc się odrzucenia. Kiedy jego dłonie dotknęły jej ramienia poczuła ciepło przechodzące przez jej ciało. Odwróciła się mimowolnie i popatrzyła w jego niebieskie spojrzenie, posyłając niepewnym, delikatny uśmiech, ale kiedy on go odwzajemnił wiedziała już, że śmiało może go powiększyć. I właśnie wtedy przypomniała sobie, coś co zniszczyło całą to chwilę.

-J..ja nie chcę psuć ci reputacji.-wyszeptała prawie niesłyszalnie. W tej chwili deszcz zdawał się w ogóle nie istnieć, zimno przestało przeszkadzać, a dźwięki z ulicy nie były słyszalne. Jego twarz przez chwilę była bez wyrazu, ale chwilę po tym delikatnie się uśmiechnął.

-Zależy mi na tobie.-wyszeptał równie cicho co ona.

**********
Cóż nie wiem co powiedzieć, bo tak jakby nie było trochę tego rozdziału i teraz wracam z takim ''czymś''. Ale siedziałam nad tym trochę i na prawdę stwierdziłam, że lepiej tego nie napiszę. Nie mam bladego pojęcia, kiedy pojawi się kolejny, bo ostatnio dzieje się sporo rzeczy, które wymagają całkowitego mojego poświęcenia, nie mówiąc już o tym, że jutro wracam do szkoły. Więc przepraszam, jeśli na prawdę jest do bani.