Rozdział Dziewiętnasty
Kiedy skręcali w znajomą ulice na rękach Nancy pojawiła się gęsia skórka. Zdenerwowanie Luke'a zdawało się powoli ulatniać, ale zniknęło całkowicie dopiero, gdy sportowe auto zatrzymało się pod domem brunetki, a silnik zgasł. Światła w oknach budynku były zgaszone, co oznaczało, że Sarah nie ma. Blondyn widząc straszny stan Nancy wysiadł z samochodu, okrążył go i powoli pomógł bezbronnej dziewczynie zrobić to samo. Prowadził ją do drzwi wejściowych powoli, delikatnie, tak jakby była zrobiona z kruchej porcelany. Martwił się o nią-widziała to w jego niebieskich oczach. Drżącymi dłońmi próbowała znaleźć w małej torebce klucz, ale Luke subtelnie złapał jej nadgarstki, dając jej do zrozumienia, że sam to zrobi. Uśmiechnęła się do niego słabo, pozwalając, aby to on otworzył drzwi i zaprowadził ją spokojnie do jej pokoju.
-Zrobię ci ciepłej herbaty-powiedział i opuścił sypialnie dziewczyny. Brunetka skinęła głową, ale chłopak już tego nie dostrzegł. Usiadła na brzegu łóżka i wpatrywała się tępo w szarą ścianę, czekając na Hemmings'a. Gdy ten się zjawił podał Nancy ciepły kubek z napojem, a sam usiadł koło niej. Nie wiedział do końca co powinien w tej sytuacji zrobić. Chciał się dowiedzieć kim był tamten chłopak, miał masę pytań, ale jednocześnie też nie chciał naciskać i tak już przytłoczonej dziewczyny. Czuł się winny, bo gdyby nie poszedł z nią na ten bal, gdyby nie pocałowałby Alice nie doszłoby do tego. Nancy nie byłaby taka smutna, a to wszystko nie zdarzyłoby się. Ku jego zaskoczeniu dziewczyna sama zaczęła mówić.
-Ten chłopak, Michael on...On mnie kiedyś zostawił-szepnęła ledwo słyszalnie. Luke podniósł swój zmartwiony wzrok z podłogi na nią i z każdą kolejną chwilą wsłuchiwał się w jej historię.- Oddałam mu wszystko, dosłownie wszystko-kontynuowała, a nienawiść do tamtego chłopaka rosła, kiedy widział gromadzące się w kącikach zielonych oczu łzy dziewczyny.-Kochałam go, uszczęśliwiał mnie każdym głupim uśmiechem, każdym gestem. Był tak naprawdę częścią mnie od samego początku.
-Kochasz go nadal?-spytał, starając się powstrzymując trzęsący się głos. Nie mógł uwierzyć ile ta niepozorna dziewczyna zmieniła w jego życiu.
-Nie-odpowiedziała po dłuższej chwili. Ciężar spadł z serca Luke'a. Przysunął się do niej nieco, chcąc być bliżej, ale jednocześnie na tyle daleko, aby dać jej trochę swobody.
-A Ashton?
-Kim jest dla mnie?-upewniła się, lecz tak naprawdę chciała dać sobie trochę czasu na odpowiedz. -Przyjacielem i tylko przyjacielem.
Zgarbiony blondyn nie mógł powstrzymać szerokiego uśmiechu, a Nancy widząc zadowolenie chłopaka odetchnęła z ulgą. Westchnęła ciężko, kiedy umięśnione ramiona Luke'a objęły ją w talii. Wtuliła głowę w jego koszulę i odpływając w krainę Morfeusza usłyszała przyciszony głos:
-Zależy mi na tobie, Nancy.
-Zrobię ci ciepłej herbaty-powiedział i opuścił sypialnie dziewczyny. Brunetka skinęła głową, ale chłopak już tego nie dostrzegł. Usiadła na brzegu łóżka i wpatrywała się tępo w szarą ścianę, czekając na Hemmings'a. Gdy ten się zjawił podał Nancy ciepły kubek z napojem, a sam usiadł koło niej. Nie wiedział do końca co powinien w tej sytuacji zrobić. Chciał się dowiedzieć kim był tamten chłopak, miał masę pytań, ale jednocześnie też nie chciał naciskać i tak już przytłoczonej dziewczyny. Czuł się winny, bo gdyby nie poszedł z nią na ten bal, gdyby nie pocałowałby Alice nie doszłoby do tego. Nancy nie byłaby taka smutna, a to wszystko nie zdarzyłoby się. Ku jego zaskoczeniu dziewczyna sama zaczęła mówić.
-Ten chłopak, Michael on...On mnie kiedyś zostawił-szepnęła ledwo słyszalnie. Luke podniósł swój zmartwiony wzrok z podłogi na nią i z każdą kolejną chwilą wsłuchiwał się w jej historię.- Oddałam mu wszystko, dosłownie wszystko-kontynuowała, a nienawiść do tamtego chłopaka rosła, kiedy widział gromadzące się w kącikach zielonych oczu łzy dziewczyny.-Kochałam go, uszczęśliwiał mnie każdym głupim uśmiechem, każdym gestem. Był tak naprawdę częścią mnie od samego początku.
-Kochasz go nadal?-spytał, starając się powstrzymując trzęsący się głos. Nie mógł uwierzyć ile ta niepozorna dziewczyna zmieniła w jego życiu.
-Nie-odpowiedziała po dłuższej chwili. Ciężar spadł z serca Luke'a. Przysunął się do niej nieco, chcąc być bliżej, ale jednocześnie na tyle daleko, aby dać jej trochę swobody.
-A Ashton?
-Kim jest dla mnie?-upewniła się, lecz tak naprawdę chciała dać sobie trochę czasu na odpowiedz. -Przyjacielem i tylko przyjacielem.
Zgarbiony blondyn nie mógł powstrzymać szerokiego uśmiechu, a Nancy widząc zadowolenie chłopaka odetchnęła z ulgą. Westchnęła ciężko, kiedy umięśnione ramiona Luke'a objęły ją w talii. Wtuliła głowę w jego koszulę i odpływając w krainę Morfeusza usłyszała przyciszony głos:
-Zależy mi na tobie, Nancy.
ahsdgrf!
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział!
Zostałaś nominowana do Liebster Award, szczegóły znajdziesz tutaj ---> http://i-know-you-wanna-be-loved.blogspot.com/p/libsten.html
OdpowiedzUsuńJak bardzo źle ze mną jest, że minął już rok, a ja nadal mam nadzieję, że pojawi się kolejny rozdział? :(
OdpowiedzUsuń