środa, 24 grudnia 2014

Rozdział Trzynasty

Rozdział Trzynasty

Nancy miała wyrzuty sumienia, które za wszelką cenę chciała od siebie odepchnąć, ale to było trudniejsze niż mogłoby się wydawać. Przez ostatnie dni próbowała zająć się czymś bardziej pożytecznym, lecz niestety to nie przynosiło pożądanych efektów. W szkole dość skutecznie unikała Luka. Gdy tylko pojawiał się w zasięgu wzroku, stawał się jak ogień, który okropnie parzył. Gdy  lekcje się skończyły bez większego zastanowienia, udała się do jednego z jej ulubionych miejsc. Otwierając ciężkie drzwi budynku szkolnego, poczuła coś w rodzaju wolności. To w sumie było lekko zabawne, że większość uczniów, zawsze narzekało na szkołę, a kilka lat później było niezmiernie wdzięcznym nauczycielom i rodzicom za wiedzę, którą posiedli i wykorzystali w swoim życiu. Westchnęła ciężko, przyspieszając kroku. Nadal, gdzieś w głębi siebie czuła coś co można było nazwać strachem. Bała się, ze zraniła blondyna, który bądź co bądź jakieś miejsce w jej życiu zajął. Wiatr zwiał jej włosy do tyłu, kiedy wchodziła na teren parku. Było dość gorąco i właśnie teraz żałowała, że nie ubrała na siebie jaśniejszych ubrań, bo czarne, obcisłe jeansy, szarawy sweter i pełne, ciemne buty nie były idealnym połączeniem. Przeszła przez krzaki, starannie uważając, żeby się nie skaleczyć. Gdy dostrzegła znajomą sylwetkę siedzącą na przeciw niej, na ławce i z zaciekawieniem, wymalowanym w niebieskich tęczówkach, poczuła pieczenie na policzkach. Jej serce, zdawało się stanąć na jakiś czas, a zielone oczy tak jakby dusząc się zaczęły szybko mrugać. Zdając sobie sprawę, że musi wyglądać strasznie idiotycznie, odwróciła się chcąc stąd jak najszybciej zniknąć.

-Przepraszam-ciche słowa skruchy, które wypłynęły z ust chłopaka, sprawiły, że zatrzymała się w miejscu. Nic nie mówiła, nie odwróciła nawet głowy, słuchała tylko szumu liści.-Nancy...proszę

Sposób w jaki wypowiedział jej imię, sprawił, że coś się zmieniło. Poczuła ciepło najpierw wydobywające się z serca, a potem rozprzestrzeniające się po całym ciele. Nie wiedziała co powiedzieć, ale jednocześnie czuła też, że powinna coś zrobić. Delikatnie ruszyła w stronę Hemmingsa, spotykając się z jego zaskoczeniem. Na chwilę przestraszyła się, ale, gdy na jego malinowych ustach pojawił się delikatny uśmiech, nie miała wątpliwości.

-To ja cię powinnam przeprosić...-zaczęła wpatrując się w swoje ręce, jednocześnie czując na sobie wzrok towarzysza.-Po prostu to wszystko do mnie wraca...

-Nie, to moja wina. Nie powinienem wtrącać się w twoje prywatne rzeczy-odpowiedział, kiedy odwróciła głowę w jego stronę.

Nim zdążyła mrugnąć, Luke przyciągnął ją do siebie zamykając w szczelnym uścisku swoich silnych ramion. Oszołomiona, na początku próbowała się wyrwać, ale, po chwili westchnęła zrezygnowana, wtulając się jeszcze bardziej. Mimowolnie uśmiechnęła się w koszulkę blondyna. Czuła się bezpiecznie, wyjątkowo, szczęśliwie, a co najważniejsze...

Poczuła, że jest na właściwym miejscu.

 
**********

Postarałam się dzisiaj dodać rozdział i w sumie jestem z niego zadowolona. Jeszcze raz życzę wam wesołych, spokojnych Świąt, spędzonych w rodzinnym gronie, bez kłótni, problemów. To chyba na tyle ;)))))

4 komentarze:

  1. Mega, mega, mega *.* !!!! Końcówka najlepsza. Oh uwielbiam Luke'a. Mam nadzieję, że to nie będzie jeszcze koniec opowieści. :) Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Gratulacje! Zostałaś nominowana do nagrody Liebster Award. Szczegóły znajdziesz tutaj: http://heart-of-darkness-francine.blogspot.com/p/nominacja.html

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz jest uszanowaniem pracy autora.