Na początku chciałam podziękować Francine Elandie. Bardzo dużo to dla mnie znaczy!
Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę”. Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.
Pytania :
1. Jak uwielbiasz spędzać wolny czas?
Cóż...uwielbiam pisać, grać w gry sportowe, malować, słuchać muzyki, czytać i wiele wiele innych.
2. Jak długo zajmujesz się pisaniem?
Trudno odpowiedzieć na to pytanie, ale myślę, że ogólnie około roku.
3. Jaki jest twój wymarzony prezent gwiazdkowy?
Od dziecka marzę o psie.
4. W jaką podróż byś się udała?
Dookoła świata. Kocham zwiedzać!
5. Co najbardziej cenisz w ludziach?
Szczerość i poczucie humoru :D
6. Kto mógłby zagrać cię w filmie na temat twojego życia?
Wydaje mi się, że moje życie jest lekko nudne, ale jakby wyciąć odpowiednie elementy ułożyła by się z tego ciekawa komedia. W mojej roli mogę sobie chyba wyobrazić Willow Shields.
7. Jaki tytuł nosi twoja ulubiona książka?
Nie mam ulubionej książki, częściej czytam fanfiction.
8. Jakie jest twoje ulubione wspomnienie z dzieciństwa?
Chyba to jak spotkałam w przedszkolu swoją przyjaciółkę, z którą spotykam się do dziś.
9. Na ile punktów oceniasz swoje opowiadanie (skala 1-10)?
Nie mam bladego pojęcia.
10. Czy rok 2014 był według ciebie udany?
Tak.
11. Jakie masz plany na przyszłość związane z blogiem?
Zakończyć go i zacząć pisać następny.
Moje nominacje :
http://bringmebacktoyou-tlumaczenie.blogspot.com/
http://blind-luck.blogspot.com/
http://baby-stay-away-from-me.blogspot.com/
http://upadla-i-lowcy.blogspot.com/
http://dotyk-pioruna.blogspot.com/
http://raptured-pride-fanfiction.blogspot.com/
http://savemeff.blogspot.com/
http://lullaby-irwin-fanfiction.blogspot.com/
http://mask-fanfiction.blogspot.com/
http://fanfiction-troublemaker.blogspot.com/
Pytania dla nominowanych :
1. Jakie były twoje najlepsze wakacje w życiu?
2. Jak masz na imię?
3. Ile masz lat?
4. Jaki jest twój ulubiony wykonawca?
5. Skąd bierzesz wenę?
6. Zgadzasz się z tym co mówią o Polakach za granicą?
7. W jakim mieście mieszkasz?
8. Masz rodzeństwo?
9. Jaki jest twój ulubiony film?
10. Gdybyś miała wybrać gatunek filmu przedstawiającego twoje życie jaki byś wybrała?
W związku z tym, że nominowałam tylko dziesięć blogów zadałam także tylko dziesięć pytań.
czwartek, 25 grudnia 2014
środa, 24 grudnia 2014
Rozdział Trzynasty
Rozdział Trzynasty
Nancy miała wyrzuty sumienia, które za wszelką cenę chciała od siebie odepchnąć, ale to było trudniejsze niż mogłoby się wydawać. Przez ostatnie dni próbowała zająć się czymś bardziej pożytecznym, lecz niestety to nie przynosiło pożądanych efektów. W szkole dość skutecznie unikała Luka. Gdy tylko pojawiał się w zasięgu wzroku, stawał się jak ogień, który okropnie parzył. Gdy lekcje się skończyły bez większego zastanowienia, udała się do jednego z jej ulubionych miejsc. Otwierając ciężkie drzwi budynku szkolnego, poczuła coś w rodzaju wolności. To w sumie było lekko zabawne, że większość uczniów, zawsze narzekało na szkołę, a kilka lat później było niezmiernie wdzięcznym nauczycielom i rodzicom za wiedzę, którą posiedli i wykorzystali w swoim życiu. Westchnęła ciężko, przyspieszając kroku. Nadal, gdzieś w głębi siebie czuła coś co można było nazwać strachem. Bała się, ze zraniła blondyna, który bądź co bądź jakieś miejsce w jej życiu zajął. Wiatr zwiał jej włosy do tyłu, kiedy wchodziła na teren parku. Było dość gorąco i właśnie teraz żałowała, że nie ubrała na siebie jaśniejszych ubrań, bo czarne, obcisłe jeansy, szarawy sweter i pełne, ciemne buty nie były idealnym połączeniem. Przeszła przez krzaki, starannie uważając, żeby się nie skaleczyć. Gdy dostrzegła znajomą sylwetkę siedzącą na przeciw niej, na ławce i z zaciekawieniem, wymalowanym w niebieskich tęczówkach, poczuła pieczenie na policzkach. Jej serce, zdawało się stanąć na jakiś czas, a zielone oczy tak jakby dusząc się zaczęły szybko mrugać. Zdając sobie sprawę, że musi wyglądać strasznie idiotycznie, odwróciła się chcąc stąd jak najszybciej zniknąć.
-Przepraszam-ciche słowa skruchy, które wypłynęły z ust chłopaka, sprawiły, że zatrzymała się w miejscu. Nic nie mówiła, nie odwróciła nawet głowy, słuchała tylko szumu liści.-Nancy...proszę
Sposób w jaki wypowiedział jej imię, sprawił, że coś się zmieniło. Poczuła ciepło najpierw wydobywające się z serca, a potem rozprzestrzeniające się po całym ciele. Nie wiedziała co powiedzieć, ale jednocześnie czuła też, że powinna coś zrobić. Delikatnie ruszyła w stronę Hemmingsa, spotykając się z jego zaskoczeniem. Na chwilę przestraszyła się, ale, gdy na jego malinowych ustach pojawił się delikatny uśmiech, nie miała wątpliwości.
-To ja cię powinnam przeprosić...-zaczęła wpatrując się w swoje ręce, jednocześnie czując na sobie wzrok towarzysza.-Po prostu to wszystko do mnie wraca...
-Nie, to moja wina. Nie powinienem wtrącać się w twoje prywatne rzeczy-odpowiedział, kiedy odwróciła głowę w jego stronę.
Nim zdążyła mrugnąć, Luke przyciągnął ją do siebie zamykając w szczelnym uścisku swoich silnych ramion. Oszołomiona, na początku próbowała się wyrwać, ale, po chwili westchnęła zrezygnowana, wtulając się jeszcze bardziej. Mimowolnie uśmiechnęła się w koszulkę blondyna. Czuła się bezpiecznie, wyjątkowo, szczęśliwie, a co najważniejsze...
Poczuła, że jest na właściwym miejscu.
-Przepraszam-ciche słowa skruchy, które wypłynęły z ust chłopaka, sprawiły, że zatrzymała się w miejscu. Nic nie mówiła, nie odwróciła nawet głowy, słuchała tylko szumu liści.-Nancy...proszę
Sposób w jaki wypowiedział jej imię, sprawił, że coś się zmieniło. Poczuła ciepło najpierw wydobywające się z serca, a potem rozprzestrzeniające się po całym ciele. Nie wiedziała co powiedzieć, ale jednocześnie czuła też, że powinna coś zrobić. Delikatnie ruszyła w stronę Hemmingsa, spotykając się z jego zaskoczeniem. Na chwilę przestraszyła się, ale, gdy na jego malinowych ustach pojawił się delikatny uśmiech, nie miała wątpliwości.
-To ja cię powinnam przeprosić...-zaczęła wpatrując się w swoje ręce, jednocześnie czując na sobie wzrok towarzysza.-Po prostu to wszystko do mnie wraca...
-Nie, to moja wina. Nie powinienem wtrącać się w twoje prywatne rzeczy-odpowiedział, kiedy odwróciła głowę w jego stronę.
Nim zdążyła mrugnąć, Luke przyciągnął ją do siebie zamykając w szczelnym uścisku swoich silnych ramion. Oszołomiona, na początku próbowała się wyrwać, ale, po chwili westchnęła zrezygnowana, wtulając się jeszcze bardziej. Mimowolnie uśmiechnęła się w koszulkę blondyna. Czuła się bezpiecznie, wyjątkowo, szczęśliwie, a co najważniejsze...
Poczuła, że jest na właściwym miejscu.
**********
Postarałam się dzisiaj dodać rozdział i w sumie jestem z niego zadowolona. Jeszcze raz życzę wam wesołych, spokojnych Świąt, spędzonych w rodzinnym gronie, bez kłótni, problemów. To chyba na tyle ;)))))
piątek, 19 grudnia 2014
Rozdział Dwunasty
Rozdział Dwunasty
Chłodniejszy wiatr podwiewał jej włosy, raz do przodu, raz od tyłu. Pastelowe słońce wychodziło za chmur co jakiś czas oświetlając jej bladą twarz. Siedziała pod kasztanem, opierając się plecami o gruby, mocny pień drzewa. Starała się nie myśleć o tamtym poprzednim zdarzeniu, które na prawdę mocną ją dotknęło. Ale właśnie takie było jej życie. Raniło najbardziej, kiedy się tego nie spodziewała. Usłyszała głośny szelest liści, poprzedzony hukiem. Od razu odwróciła głowę w odpowiednią stronę. Ujrzała uśmiechającego się szeroko blondyna ubranego w czerwoną koszule z kratą i w czarną, skórzaną kurtkę. Niesforne loki podtrzymywała czerwona bandamka, a piwne oczy kipiały radością. Kroczył w jej kierunku tak samo jak robił to dziesięć lat temu.
-Cześć.-powiedział niskim głosem opierając się o kore kasztanu, następnie zjeżdżając po niej w dół.
-Hej.-odpowiedziała, ale głębsza rozmowa nie zapowiadała się raczej szybko. Trwali w ciszy, która nie szczególnie im przeszkadzała. Oboje mieli chwilę do przemyślenia, jednak Nancy coś nie dawało spokoju. Nie potrafiła jednak do końca się sprecyzować. Bolał ją widok błękitnych jak niebo tęczówek, które wyrażały wewnętrzny ból i poczucie winy. I im bardziej chciała go wymazać, tym bardziej on powracał.
-Kiedy byłem mały nie wiedziałem, że świat jest taki piękny...-zaczął nagle Ashton skupiając na sobie uwagę brunetki. Nie patrzyli na siebie, ale on doskonale wiedział, że zaintrygował tym Nancy, która wpatrywała się w swoje czarne buty.-Ale teraz to widzę.
-Świat nie jest piękny, Ashton-stwierdziła twardo, tak jakby nie chciała usłyszeć sprzeciwu. Westchnęła ciężko, kiedy poczuła skupiający się na sobie wzrok blondyna. Zmarszczyła brwi, zaczynając bawić się rękami.
-T...
-Ludzie krzywdzą i zostawiają cię samego. Odchodzą najczęściej, nawet nie wiedząc ile bólu ci przy tym sprawili. Nie zdają sobie sprawy, że mogą cię tym nawet zniszczyć. Czasami są świadomi, a czasami nie, jednak to nie ma dla ciebie dużego znaczenia, bo ty ciągle odczuwasz pustkę. Jedni ludzie patrzą na ciebie z odrazą i obrzydzeniem, drudzy z obojętnością, a jeszcze inni zjawiają się jak jakieś pieprzone anioły i nagle chcą ci pomóc nie wiadomo dlaczego!-krzyknęła patrząc prosto w jego jasno-brązowe oczy.- Życie nie jest piękne, Ashton. Jest beznadziejne. A wiesz co najbardziej boli? Że nigdy nie ma się gwarancji na szczęście.
-Masz racje, ale mówią, że nadzieja umiera jako ostatnia, więc może warto w to uwierzyć.-odpowiedział, obejmując ją ramieniem przyciągnął do swojego ciepłego ciała. Milczała poddając się magii jego pięknych perfum.-Żebyś miała pewność to powiem to jeszcze raz. Obiecuje ci, że zostanę dopóki nie powiesz mi, że mam się wynosić z twojego życia.
-Cześć.-powiedział niskim głosem opierając się o kore kasztanu, następnie zjeżdżając po niej w dół.
-Hej.-odpowiedziała, ale głębsza rozmowa nie zapowiadała się raczej szybko. Trwali w ciszy, która nie szczególnie im przeszkadzała. Oboje mieli chwilę do przemyślenia, jednak Nancy coś nie dawało spokoju. Nie potrafiła jednak do końca się sprecyzować. Bolał ją widok błękitnych jak niebo tęczówek, które wyrażały wewnętrzny ból i poczucie winy. I im bardziej chciała go wymazać, tym bardziej on powracał.
-Kiedy byłem mały nie wiedziałem, że świat jest taki piękny...-zaczął nagle Ashton skupiając na sobie uwagę brunetki. Nie patrzyli na siebie, ale on doskonale wiedział, że zaintrygował tym Nancy, która wpatrywała się w swoje czarne buty.-Ale teraz to widzę.
-Świat nie jest piękny, Ashton-stwierdziła twardo, tak jakby nie chciała usłyszeć sprzeciwu. Westchnęła ciężko, kiedy poczuła skupiający się na sobie wzrok blondyna. Zmarszczyła brwi, zaczynając bawić się rękami.
-T...
-Ludzie krzywdzą i zostawiają cię samego. Odchodzą najczęściej, nawet nie wiedząc ile bólu ci przy tym sprawili. Nie zdają sobie sprawy, że mogą cię tym nawet zniszczyć. Czasami są świadomi, a czasami nie, jednak to nie ma dla ciebie dużego znaczenia, bo ty ciągle odczuwasz pustkę. Jedni ludzie patrzą na ciebie z odrazą i obrzydzeniem, drudzy z obojętnością, a jeszcze inni zjawiają się jak jakieś pieprzone anioły i nagle chcą ci pomóc nie wiadomo dlaczego!-krzyknęła patrząc prosto w jego jasno-brązowe oczy.- Życie nie jest piękne, Ashton. Jest beznadziejne. A wiesz co najbardziej boli? Że nigdy nie ma się gwarancji na szczęście.
-Masz racje, ale mówią, że nadzieja umiera jako ostatnia, więc może warto w to uwierzyć.-odpowiedział, obejmując ją ramieniem przyciągnął do swojego ciepłego ciała. Milczała poddając się magii jego pięknych perfum.-Żebyś miała pewność to powiem to jeszcze raz. Obiecuje ci, że zostanę dopóki nie powiesz mi, że mam się wynosić z twojego życia.
**********
Hello, kochani!
Kocham was i dziękuje za ponad 4000 wyświetleń! :*** Jesteście niesamowici! Wiem, że trochę krótki, ale nie chciałam jakoś nudno go przedłużać.
Wszystkiego Najlepszego dla każdego! Nie jestem pewna, ale może jeszcze przed Wigilią uda mi się coś wstawić, a jeśli nie to po niej na pewno. W końcu dwa tygodnie wolnego do czegoś zobowiązują. Przypominam o ankietach, jeśli ktoś jeszcze nie wziął w nich udziału.
Jest jedna sprawa, która mnie trochę martwi. Chodzi głównie o komentarze. Nie chce was do tego zmuszać, ani nie chcę też stawiać jakiś warunków. Chcę was jedynie poprosić.
Czy mogli byście chociaż raz skomentować wszyscy? To byłby taki mały prezencik dla mnie na Święta,
Proszę :**** Kocham was <3
Jest jedna sprawa, która mnie trochę martwi. Chodzi głównie o komentarze. Nie chce was do tego zmuszać, ani nie chcę też stawiać jakiś warunków. Chcę was jedynie poprosić.
Czy mogli byście chociaż raz skomentować wszyscy? To byłby taki mały prezencik dla mnie na Święta,
Proszę :**** Kocham was <3
Wesołych i spokojnych Świat jeszcze raz!
piątek, 12 grudnia 2014
Rozdział Jedenasty
Rozdział Jedenasty
-Odprowadzić cię?-zapytał po bardzo długiej ciszy, która najwyraźniej męczyła ich obojga, ponieważ Nancy przystała na tą prośbę z uśmiechem. Z jednej strony cieszył się, bo w końcu o to mu chodziło, ale z drugiej jej odpowiedz przez, którą milczeli była przerażająca i bardzo niepokojąca. Ruszyli bez słów, najpierw przechodząc przez krzaki, a następnie stawiając kroki na szarym chodniku. Słońce delikatnie muskało jej twarz sprawiając, że wydawała się trochę jaśniejsza, niż w rzeczywistości była, a chłodniejszy wiatr co chwile zawiewał jej brązowe włosy do tyłu. Kątem oka obserwował ją, wiedząc, że to jeden z najpiękniejszych widoków na Ziemi, jaki kiedykolwiek widział.
-Masz na prawdę piękny dom.-powiedział starając się nie okazywać wpatrywania się w jej osobę. Dopiero po chwili zdał sobie sprawę, że już to mówił, a teraz powtarzając to, bo nie potrafił inaczej zacząć rozmowy wygłupił się. Po dziesięciu minutach dotarli do domu. Stanęli na przeciwko siebie chyba nie do końca świadomi, patrzenia sobie w oczy. Tonęli w nich nawzajem, nie słysząc kompletnie nic, z wyjątkiem swoich lekko głośniejszych oddechów. Nancy jako pierwsza to przerwała, spuszczając wzrok na swoje glany.
-Wejdziesz na herbatę?-wydukała nie pewnie zakładając kosmyk włosów za ucho.
-Jasne.-odpowiedział wykrzywiając usta w uśmiechu. Otworzył furtkę i przepuścił zielonooką w drzwiach. Gdy znaleźli się już w środku budynku gestem dłoni wskazała mu swój pokój, do którego od razu się udał. Sama w tym czasie poszła przygotować ciepły napój. Luke usiadł na łóżku rozglądając się w około. Szare, zwykłe ściany i jasno-brązowe meble mieściły się w pomieszczeniu, dodając przy tym jego uroku. Dostrzegł także i zeszyt, który wyróżniał się spośród innych książek leżących na półce. Schował twarz w ręce, chcąc przezwyciężyć ciekawość, którą miał od dziecka, ale niestety. Przegrał z nią. Wstał i cichym, lecz szybkim krokiem podszedł do półki. Jednym ruchem ściągnął zeszyt i otworzył go na pierwszej lepszej stronie. Zagłębił się w napisanych tam słowach tak bardzo, że nie usłyszał jak Nancy zbliżała się do pokoju.
-Co ty robisz?!-krzyknęła od razu, gdy zobaczyła co blondyn trzyma w dłoniach. Odstawiła dwa kubki herbaty na bok nie zwracając nawet uwagi, że ich zawartość lekko się wylała mocząc przy tym blat biurka. -Oddaj mi to!
-Ja...ja nie chciałem. To...-zaczął się jąkać nie wiedząc nawet jak ogromny błąd właśnie popełnił. Stał patrząc na nią, będąc bezbronnym, z rozchylonymi ustami i delikatnie drżącymi rękoma.
-Wyjdź stąd!- warknęła przez zęby, tracąc kontrole nad sobą. Luke nie mógł nic z siebie wydusić, żadnego, pojedynczego słowa. Czuł, że zniszczył wszystko co między nimi było, o ile w ogóle coś było.- No już!
Po tych słowach Hemmings opuścił jej dom. Nancy nie była wściekła tylko na niego. Winiła także i siebie, ponieważ od samego początku wiedziała, że to nie skończy się dobrze. Miała ochotę go uderzyć, ale ból w jego niebieskich tęczówkach jaki dostrzegła niecałą minutę temu sprawił, że tego nie zrobiła. Nie wiedziała nawet dlaczego, bo przecież w końcu nie naruszył tylko jej prywatności. Naruszył jej świat.
Podchodząc do łóżka rzuciła na biurko zeszyt i kładąc się na miękkim materacu zaczęła powtarzać słowa znanego na pamięć wiersza.
**********
I mamy jedenasty rozdział! Wiersz napisała moja koleżanka, a ja osobiście uważam, że jest genialny. Co o tym myślicie? Czy ktoś spodziewał się takiego obrotu sytuacji? Jakieś przypuszczenia co będzie dalej? Przypominam o dwóch ankietach. ;))))) Dodaje dzisiaj rozdział, gdyż jutro idę do szkoły. Znowu ;___;.
-Masz na prawdę piękny dom.-powiedział starając się nie okazywać wpatrywania się w jej osobę. Dopiero po chwili zdał sobie sprawę, że już to mówił, a teraz powtarzając to, bo nie potrafił inaczej zacząć rozmowy wygłupił się. Po dziesięciu minutach dotarli do domu. Stanęli na przeciwko siebie chyba nie do końca świadomi, patrzenia sobie w oczy. Tonęli w nich nawzajem, nie słysząc kompletnie nic, z wyjątkiem swoich lekko głośniejszych oddechów. Nancy jako pierwsza to przerwała, spuszczając wzrok na swoje glany.
-Wejdziesz na herbatę?-wydukała nie pewnie zakładając kosmyk włosów za ucho.
-Jasne.-odpowiedział wykrzywiając usta w uśmiechu. Otworzył furtkę i przepuścił zielonooką w drzwiach. Gdy znaleźli się już w środku budynku gestem dłoni wskazała mu swój pokój, do którego od razu się udał. Sama w tym czasie poszła przygotować ciepły napój. Luke usiadł na łóżku rozglądając się w około. Szare, zwykłe ściany i jasno-brązowe meble mieściły się w pomieszczeniu, dodając przy tym jego uroku. Dostrzegł także i zeszyt, który wyróżniał się spośród innych książek leżących na półce. Schował twarz w ręce, chcąc przezwyciężyć ciekawość, którą miał od dziecka, ale niestety. Przegrał z nią. Wstał i cichym, lecz szybkim krokiem podszedł do półki. Jednym ruchem ściągnął zeszyt i otworzył go na pierwszej lepszej stronie. Zagłębił się w napisanych tam słowach tak bardzo, że nie usłyszał jak Nancy zbliżała się do pokoju.
-Co ty robisz?!-krzyknęła od razu, gdy zobaczyła co blondyn trzyma w dłoniach. Odstawiła dwa kubki herbaty na bok nie zwracając nawet uwagi, że ich zawartość lekko się wylała mocząc przy tym blat biurka. -Oddaj mi to!
-Ja...ja nie chciałem. To...-zaczął się jąkać nie wiedząc nawet jak ogromny błąd właśnie popełnił. Stał patrząc na nią, będąc bezbronnym, z rozchylonymi ustami i delikatnie drżącymi rękoma.
-Wyjdź stąd!- warknęła przez zęby, tracąc kontrole nad sobą. Luke nie mógł nic z siebie wydusić, żadnego, pojedynczego słowa. Czuł, że zniszczył wszystko co między nimi było, o ile w ogóle coś było.- No już!
Po tych słowach Hemmings opuścił jej dom. Nancy nie była wściekła tylko na niego. Winiła także i siebie, ponieważ od samego początku wiedziała, że to nie skończy się dobrze. Miała ochotę go uderzyć, ale ból w jego niebieskich tęczówkach jaki dostrzegła niecałą minutę temu sprawił, że tego nie zrobiła. Nie wiedziała nawet dlaczego, bo przecież w końcu nie naruszył tylko jej prywatności. Naruszył jej świat.
Podchodząc do łóżka rzuciła na biurko zeszyt i kładąc się na miękkim materacu zaczęła powtarzać słowa znanego na pamięć wiersza.
ODCHODZĘ
Smutnym jesiennym wieczorem
umarła moja nadzieja,
żegnała mnie czarnym kolorem,
wiatr resztki światła rozdziera.
Cóż począć w takiej chwili.
Wszystko, co miałam zginęło.
Wszyscy już ze mną skończyli.
Czas skończyć mego życia dzieło.
Wybrałam - niech się to stanie.
Nikt mi nie przeszkodzi w tej drodze.
Skończyła - to moje ostatnie zdanie:
Odchodzę od was - odchodzę
**********
I mamy jedenasty rozdział! Wiersz napisała moja koleżanka, a ja osobiście uważam, że jest genialny. Co o tym myślicie? Czy ktoś spodziewał się takiego obrotu sytuacji? Jakieś przypuszczenia co będzie dalej? Przypominam o dwóch ankietach. ;))))) Dodaje dzisiaj rozdział, gdyż jutro idę do szkoły. Znowu ;___;.
poniedziałek, 8 grudnia 2014
Rozdział Dziesiąty
Rozdział Dziesiąty
Stara, drewniana ławka była jednym z najcichszych miejsc w okolicy. Mieściła się na uboczu, w parku, nie daleko szkoły. Gęste krzaki, które ją otaczały sprawiały, że była niewidoczna nawet z bliska. To było ulubione miejsce Nancy nie licząc łóżka. Westchnęła ciężko przymykając powieki. Napajała się spokojem i delikatnym szumem jesiennych liści, które tańczyły na wietrze. Niestety nie trwało to długo. Cisza jaka jeszcze chwile temu tu panowała została zagłuszona. Odwróciła głowę, zauważając znajomą posturę blondyna. Ubrany był w czarny t-shirt, czerwoną koszule w kratę i czarne rurki. Uśmiechnął się lekko, co odwzajemniła. Zauważył, że Nancy była inaczej ubrana. Zamiast ciemnego swetra ubrała pomarańczową kurtkę, a miejsce smutnego wyrazu twarzy zajął nieco weselszy, lekki i ledwo zauważalny uśmiech. Bez słów usiadł na ławce koło niej. Kontem oka obserwował jak dziewczyna ignoruje jego obecność i wpatruje się z zafascynowaniem w ptaki krążące nad ich głowami. Zrobił to samo, ale nic nie było interesującego od niej.
-Co ty tu robisz?-zapytała tak cicho, że ledwo ja dosłyszał. Luke zmarszczył brwi i spojrzał na nią.
-Siedzę...
-To moja ławka.-stwierdziła ściągając wzrok na blondyna.-Ty się chyba nigdy nie poddajesz.-dodała nieco ciszej.
-Masz racje-spojrzał w jej oczy-Zawsze walczę o coś na czym mi cholernie zależy.
Uśmiechnęła się do niego. W jej zielonych, pięknych oczach nadal widniała pustka, ale coś się zmieniło. Nie wiedział dokładnie co, ale podobało mu się to jak go traktowała.
-Co ty na to, żeby każdy z nas zadał po pięć pytań, na które musimy odpowiedzieć szczerze?-zapytał z lekką nutką niepewności w głosie. Nancy nie wiedziała co odpowiedzieć. Propozycja blondyna była ryzykowna, ale też lekko kusząca. Ostatecznie po długich namysłach, zgodziła się.
-Dlaczego się przeprowadziłeś?-zaczęła najpierw, pytając o pierwszą lepszą rzecz jaka przyszła jej na myśl.
-Moi rodzice uważali, że tak będzie lepiej.-zaczął unikać kontaktu wzrokowego, a Nancy już wiedziała, że coś jest nie tak.-Dlaczego jesteś taka smutna?
-Przez życie...-odpowiedziała, również na niego nie patrząc. Wolała uniknąć tego tematu.-Masz jakieś rodzeństwo?
-Już nie.
-Jak to?-zapytała zaskoczona.
-Moja siostra zmarła, dwa lata temu.-mogła przysiąść, że w jego oczach dostrzegła łzy, które próbował powstrzymać, nie chcąc okazywać słabości.
-Przykro mi...
-To nic, nie mówmy o tym. Dlaczego nie było cię w szkole?-postanowił zmienić temat, ale nadal był przygnębiony. Podobnie jak u Nancy, przeszłość nie była jego ulubionym tematem.
-Musiałam odpocząć, a więc skąd jesteś?-współczuła mu. Każdy, nawet Luke nie zasługiwał na takie cierpienie, a Nancy też coś o tym wiedziała.
-Z Londynu. Wszyscy mówią, że to piękne miejsce, ale wiesz...w sumie nie lubiłem tego miasta. Było strasznie komercyjne.
Moje pytanie trzecie brzmi : Jaka jest twoja ulubiona piosenka?
-Żadna. Twoja ulubiona pora dnia?
-Nie mam swojej ulubionej pory dnia.-był strasznie zaskoczony tym pytaniem, ale dla swojego dobra postanowił tego nie komentować.-Jaki jest twój ulubiony kolor?
-Czarny.-odpowiedziała bez namysłu, ponieważ na prawdę tak sądziła.-Co myślisz o Alice?
Luke obrócił gwałtownie głowę, a jej policzki nabrały czerwonego koloru. Nie mogła zrozumieć, dlaczego zadała te pytanie.
-Jesteś o nią zazdrosna? Nie lubię jej. Chyba jest pusta-odpowiedział wykrzywiając usta w uśmiechu.-Najpiękniejszy dzień w twoim życiu?
Nastała cisza. Oddech Nancy zaczął być lekko przyśpieszony, a na jej malinowe usta wpełzł uśmiech. Luke zaczął się denerwować i jednocześnie bać nagłej zmiany zachowania Nancy. Może to nie było odpowiednie pytanie? Może coś się stało?
-Dzień, w którym umrę będzie moim najlepszym dniem.
**********
Zmusiłam się trochę do tego rozdziału, bo chciałam go dodać dzisiaj. Trochę dupny, ale mam nadzieję, ze nie jest, jakiś strasznie beznadziejny. Następny najprawdopodobniej w weekend. :)))
-Co ty tu robisz?-zapytała tak cicho, że ledwo ja dosłyszał. Luke zmarszczył brwi i spojrzał na nią.
-Siedzę...
-To moja ławka.-stwierdziła ściągając wzrok na blondyna.-Ty się chyba nigdy nie poddajesz.-dodała nieco ciszej.
-Masz racje-spojrzał w jej oczy-Zawsze walczę o coś na czym mi cholernie zależy.
Uśmiechnęła się do niego. W jej zielonych, pięknych oczach nadal widniała pustka, ale coś się zmieniło. Nie wiedział dokładnie co, ale podobało mu się to jak go traktowała.
-Co ty na to, żeby każdy z nas zadał po pięć pytań, na które musimy odpowiedzieć szczerze?-zapytał z lekką nutką niepewności w głosie. Nancy nie wiedziała co odpowiedzieć. Propozycja blondyna była ryzykowna, ale też lekko kusząca. Ostatecznie po długich namysłach, zgodziła się.
-Dlaczego się przeprowadziłeś?-zaczęła najpierw, pytając o pierwszą lepszą rzecz jaka przyszła jej na myśl.
-Moi rodzice uważali, że tak będzie lepiej.-zaczął unikać kontaktu wzrokowego, a Nancy już wiedziała, że coś jest nie tak.-Dlaczego jesteś taka smutna?
-Przez życie...-odpowiedziała, również na niego nie patrząc. Wolała uniknąć tego tematu.-Masz jakieś rodzeństwo?
-Już nie.
-Jak to?-zapytała zaskoczona.
-Moja siostra zmarła, dwa lata temu.-mogła przysiąść, że w jego oczach dostrzegła łzy, które próbował powstrzymać, nie chcąc okazywać słabości.
-Przykro mi...
-To nic, nie mówmy o tym. Dlaczego nie było cię w szkole?-postanowił zmienić temat, ale nadal był przygnębiony. Podobnie jak u Nancy, przeszłość nie była jego ulubionym tematem.
-Musiałam odpocząć, a więc skąd jesteś?-współczuła mu. Każdy, nawet Luke nie zasługiwał na takie cierpienie, a Nancy też coś o tym wiedziała.
-Z Londynu. Wszyscy mówią, że to piękne miejsce, ale wiesz...w sumie nie lubiłem tego miasta. Było strasznie komercyjne.
Moje pytanie trzecie brzmi : Jaka jest twoja ulubiona piosenka?
-Żadna. Twoja ulubiona pora dnia?
-Nie mam swojej ulubionej pory dnia.-był strasznie zaskoczony tym pytaniem, ale dla swojego dobra postanowił tego nie komentować.-Jaki jest twój ulubiony kolor?
-Czarny.-odpowiedziała bez namysłu, ponieważ na prawdę tak sądziła.-Co myślisz o Alice?
Luke obrócił gwałtownie głowę, a jej policzki nabrały czerwonego koloru. Nie mogła zrozumieć, dlaczego zadała te pytanie.
-Jesteś o nią zazdrosna? Nie lubię jej. Chyba jest pusta-odpowiedział wykrzywiając usta w uśmiechu.-Najpiękniejszy dzień w twoim życiu?
Nastała cisza. Oddech Nancy zaczął być lekko przyśpieszony, a na jej malinowe usta wpełzł uśmiech. Luke zaczął się denerwować i jednocześnie bać nagłej zmiany zachowania Nancy. Może to nie było odpowiednie pytanie? Może coś się stało?
-Dzień, w którym umrę będzie moim najlepszym dniem.
**********
Zmusiłam się trochę do tego rozdziału, bo chciałam go dodać dzisiaj. Trochę dupny, ale mam nadzieję, ze nie jest, jakiś strasznie beznadziejny. Następny najprawdopodobniej w weekend. :)))
Komentujcie i obserwujcie, Miśki
Subskrybuj:
Posty (Atom)