Rozdział Pierwszy
Nadchodziła jesień, a wrześniowe liście powoli nabierały odpowiednich kolorów. Słoneczne promienie odbijały się w kroplach rosy na jeszcze zielonej, lecz już trochę słabszej trawie. Kasztanowiec stojący w kącie ogrodu, o grubym, brązowym pniu i z ogromną ilością liści przywoływał wspomnienia. Minął rok; równy rok od kąt jedno wydarzenie zmieniło jej życie. Miękki materac lekko uginał się pod ciężarem ciała. Łóżko od dłuższego czasu stało się jej azylem; miejscem spokoju i ciszy. Na bladych ramionach pojawiła się gęsia skórka, ale nie zwracała no to uwagi. Gdyby nie lekki, prawie nie dosłyszalny oddech i klatka piersiowa, która powoli unosiła się i opadała wyglądałaby jak trup, którym poniekąd była. Do jej uszu docierał tylko dźwięk kropli deszczu obijających się o parapet; na zewnątrz budynku musiało być całkiem zimno i ponuro. Uchyliła lekko powieki patrząc tempo w śnieżno-biały sufit. Przenosiła swój wzrok powoli tak jakby bała się, że ujrzy za dużo. Widziała co znajdowało się w pokoju i przywoływało wspomnienia, ale niestety tylko te złe, bo dobrych już nie pamiętała. Wszystko co dobre odeszło razem z nim tamtego dnia. Zobaczyła ogromną jasno-brązowa szafę przed, którą niegdyś potrafiła przesiadywać godzinami, aby pokazać się mu z jak najlepszej strony, laptop przez, który rozmawiała z nim każdej deszczowej nocy i stary, zniszczony zeszyt. Jego zeszyt w, którym pisał wiersze specjalnie dla niej. Te wiersze były odzwierciedlenie jego duszy i uczuć jakie do niej żywił. Nawołanie jej matki dotarło do pokoju i obijało się o ciemno-szare ściany. Wstała ociężale wiedząc dobrze, że lepiej będzie jeśli pójdzie tego dnia do szkoły. Jej mama nie potrzebowała więcej zmartwień wywoływanych przez nią, a ona doskonale zdawała sobie z tego sprawę. Otworzyła ogromną, jasno-brązową szafę stojącą w kącie pokoju starając się nie zwracać uwagi na czerwoną, rozkloszowaną sukienkę, którą dawno chciała wyrzucić, ale nie potrafiła, bo wszystko tkwiło w wspomnieniach. Ubrała czarne jeansy i jeden ze swoich ulubionych, rozciągniętych, szarych swetrów. Zeszła na dół nie zwracając uwagi na swoje potargane włosy i podkrążone oczy. Podchodząc codziennie rano do lustra widziała smutną, zaniedbaną dziewczynę, która na pierwszy rut oka zdawała się być po prostu nie wyspana, ale gdy spojrzało się w jej oczy można było dotrzeć cierpienie i ból. Kilka razy rozważała samobójstwo, ale w ostateczności nie miała nawet siły wstać z łóżka, a co dopiero szukać jakiś tabletek nasennych czy iść na pobliski most, więc rezygnowała. Poza tym nie chciała zadawać swojej mamie kolejnego problemu jaki było by załatwienie trumny i kosztami pogrzebu, ale to nie była prawda, bo matka kochała ją z całego serca.
Kobieta powitała ją ciepłym uśmiechem tak jak to miała zawsze w zwyczaju. Jej średniej długości, brązowe włosy opadały kaskadami na ramiona, a oczy patrzyły na swoją córkę z troską i miłością.
-Kochanie za godzinę masz szkołę.
-Wiem mamo, wiem- powiedziała nie wysilając się nawet na krzywy uśmiech. Jej mama była jedyną osobą, która widziała jak cierpi, jak płacze, jak miewa ataki złości i agresji, ale pogodziła się z tym. Wiedziała, że nie zmieni zachowania swojej córki chociaż bardzo tego chciała. Chciała jej pomóc. Niestety nie potrafiła, a każda wizyta u lekarza ją w tym uświadamiała. Jednak nadal wierzyła, że kiedyś jej córka szczerze się uśmiechnie. Chciała w to wierzyć, bo tylko to, oprócz akceptacji jej pozostało.
-Proszę-podała jej śniadanie do szkoły i butelkę niegazowanej wody, którą bardzo często piła. Mruknęła tylko ciche ''dziękuje'' i wróciła do swojego pokoju znajdującego się obok sypialni rodzicielki i salonu. Spakowała potrzebne książki i przybory do szarej torby. W korytarzu wsunęła swoje chude stopy w stare, zniszczone trampki i wyszła na zewnątrz. Dość chłodne powietrze uderzyło ją w bladą twarz, która od razu stała się lekko czerwona jednak nie przejęła się tym zbytnio. Wsłuchiwała się w piosenkę lecącą w Jej nowych, niebieskich słuchawkach.
Kobieta powitała ją ciepłym uśmiechem tak jak to miała zawsze w zwyczaju. Jej średniej długości, brązowe włosy opadały kaskadami na ramiona, a oczy patrzyły na swoją córkę z troską i miłością.
-Kochanie za godzinę masz szkołę.
-Wiem mamo, wiem- powiedziała nie wysilając się nawet na krzywy uśmiech. Jej mama była jedyną osobą, która widziała jak cierpi, jak płacze, jak miewa ataki złości i agresji, ale pogodziła się z tym. Wiedziała, że nie zmieni zachowania swojej córki chociaż bardzo tego chciała. Chciała jej pomóc. Niestety nie potrafiła, a każda wizyta u lekarza ją w tym uświadamiała. Jednak nadal wierzyła, że kiedyś jej córka szczerze się uśmiechnie. Chciała w to wierzyć, bo tylko to, oprócz akceptacji jej pozostało.
-Proszę-podała jej śniadanie do szkoły i butelkę niegazowanej wody, którą bardzo często piła. Mruknęła tylko ciche ''dziękuje'' i wróciła do swojego pokoju znajdującego się obok sypialni rodzicielki i salonu. Spakowała potrzebne książki i przybory do szarej torby. W korytarzu wsunęła swoje chude stopy w stare, zniszczone trampki i wyszła na zewnątrz. Dość chłodne powietrze uderzyło ją w bladą twarz, która od razu stała się lekko czerwona jednak nie przejęła się tym zbytnio. Wsłuchiwała się w piosenkę lecącą w Jej nowych, niebieskich słuchawkach.
,,Bóg wie co schowane jest w tych słabych i pijanych sercach''
,,Bóg wie co schowane jest w tych słabych i zapadniętych oczach''
,,Ognisty tłum niemych aniołów daję miłość, ale nie otrzymuję niczego w zamian'' (...)
,,Bóg wie co schowane jest w tym świecie bez znaczenia za łzami, w kłamstwach''
,,Tysiące powoli umierających zachodów słońca''
,,Bóg wie co schowane jest w tych słabych i zapadniętych oczach''
,,Ognisty tłum niemych aniołów daję miłość, ale nie otrzymuję niczego w zamian'' (...)
,,Bóg wie co schowane jest w tym świecie bez znaczenia za łzami, w kłamstwach''
,,Tysiące powoli umierających zachodów słońca''
Stawiała wolne kroki przyglądając się otoczeniu zupełnie jakby szła tędy pierwszy raz, ale w rzeczywistości chodziła tędy od zawsze. Typowe londyńskie osiedle. Dom przy domu, po obydwu stronach ulicy drzewa i chodniki, piękne ogródki, szczęśliwie zakochane pary, dorośli spieszący się do pracy i ona; osoba tak bardzo wyróżniająca się z tłumu. Nie była gorsza. Była po prostu inna. I nie chodziło tu tylko o wygląd, który odstraszał niektórych przechodniów. Chodziło o świat jaki ją otaczał i o jego pogląd. Widziała go tylko smutnym, szarym i bez jakiegokolwiek sensu. Nie postrzegała kolorów, które kiedyś potrafiła zobaczyć wszędzie. A to wszystko zmieniło się dokładnie rok temu, trzynastego września, kiedy było wyjątkowo ciepło, a dzień zapowiadał się na prawdę wspaniale.
I to właśnie przez ten jeden dzień zmieniło się wszystko w co do tej pory wierzyła Nancy Torres...
**********
Hej. Jako, że jest to pierwszy rozdział jest kilka spraw :
A. Rozdziały będą miej więcej tej długości i będziecie mogli je zobaczyć najprawdopodobniej w soboty, ale tego nie obiecuje, bo równie dobrze mogą być w niedziele, poniedziałek czy czwartek.
B. Fajnie by było gdybyście odwiedzili zakładki i dowiedzieli się czegoś między innymi o obsadzie(w ciągu kolejnych rozdziałów dodam jeszcze kilku bohaterów) i fabule, a także wpadli do ''Od Autorki''.
C. Jeśli chodzi o zwiastun to już został zamówiony, więc mam nadzieję, że także niedługo się pojawi. Jestem wdzięczna za każdy komentarz i oddany głos w ankiecie po prawej stronie.
D. Możecie też zaobserwować bloga po prawej stronie i jeśli możecie to reklamujcie jakoś to opowiadanie, a jeśli chcecie to odwdzięczę się tym samym.
E. Nie wiem czy zauważyliście, ale jest zakładka ''Cytaty'', i miło by było gdybyście pod rozdziałem napisali jakiś cytat, który uważacie za rzeczowy, ciekawy, mądry lub śmieszny.
Bo pamiętajcie, że to w pewnym sensie wy tworzycie blog.
Drugi rozdział już niebawem! Enjoy! <3
**********
Hej. Jako, że jest to pierwszy rozdział jest kilka spraw :
A. Rozdziały będą miej więcej tej długości i będziecie mogli je zobaczyć najprawdopodobniej w soboty, ale tego nie obiecuje, bo równie dobrze mogą być w niedziele, poniedziałek czy czwartek.
B. Fajnie by było gdybyście odwiedzili zakładki i dowiedzieli się czegoś między innymi o obsadzie(w ciągu kolejnych rozdziałów dodam jeszcze kilku bohaterów) i fabule, a także wpadli do ''Od Autorki''.
C. Jeśli chodzi o zwiastun to już został zamówiony, więc mam nadzieję, że także niedługo się pojawi. Jestem wdzięczna za każdy komentarz i oddany głos w ankiecie po prawej stronie.
D. Możecie też zaobserwować bloga po prawej stronie i jeśli możecie to reklamujcie jakoś to opowiadanie, a jeśli chcecie to odwdzięczę się tym samym.
E. Nie wiem czy zauważyliście, ale jest zakładka ''Cytaty'', i miło by było gdybyście pod rozdziałem napisali jakiś cytat, który uważacie za rzeczowy, ciekawy, mądry lub śmieszny.
Bo pamiętajcie, że to w pewnym sensie wy tworzycie blog.
Drugi rozdział już niebawem! Enjoy! <3
TO.JEST.ZAJEFAJNE!!!
OdpowiedzUsuńczekam na następny <3
Rozdział cudowny, mimo że właściwie nic się nie działo. Przedstawiłaś nam Nancy, która z pewnością będzie miała sporo do opowiedzenia. Ciekawi mnie kto jest tym Nim. Przez kogo Nancy tak cierpi. Co do cytatu z dzisiejszego posta to zdecydowanie stawiam na słowa piosenki, które na prawdę odzwierciedlają duszę dziewczyny. Czekam na kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńWeny :*
Rozdział wspaniały! Tylko tajemniczy :D Nie zdradziłaś nam za dużo :P Ale myślę, że przez to jest ciekawy ;)
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się to jak piszesz. Masz lekki styl, nie robisz błędów, a to naprawdę cieszy oko :) Przyjemnie się czyta i chce się więcej!
Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału! Wciągnęłaś mnie w swoja opowieść :3 Masz prawdziwy talent, bardzo się cieszę, że wpadłam na tego bloga ^^
Czekam na następny xxx
Nicol <3
http://harrykochakotki.blogspot.com/
Cześć! :)
OdpowiedzUsuńJa mam dużo do pogadania sobie więc ciiii... Astraothia będzie prawić swoje farmazony... ;)
No więc tak... Weszłam tutaj tak o- z przypadku. I jak widać zostałam i będę tu tak długo jak Ty będziesz pisać :).
Pozwól, że zanim przejdę do wypowiadania się o rozdziale, zaproszę Cię do takiej drobnej współpracy. Tak wiem brzmi strasznie ale o nic strasznego mi nie chodzi :> Sprawa jest taka, że ja też wybrałam sobie za główny temat świat pewnej istotki po niezbyt miłych przeżyciach, czyli jak się pewnie już domyślasz również próbuję wytworzyć obraz (smutku i rozpaczy) depresji, zaburzeń na tle lękowym i tym podobnych. Myślę, że wspólne pomaganie sobie poprzez komentowanie mogło by wzmocnić nasze talenty. Chodzi mi o takie rzetelne komentowanie i wytykanie błędów hahaha. Proponuję to gdyż czytając zauważyłam, że potrafisz dobrze ująć postawę takiej osoby, ale o tym pogadam za chwilkę. Co ty na to? Odpowiedz mi oczywiście (najlepiej u mnie, no wiesz, tak żebym widziała) ;).
A teraz o Twoim opowiadaniu! :D Jak już wcześniej wspomniałam świetnie wykreowałaś postać! Poza tym masz ogromny talent! Widać, że na prawdę czujesz pasję do pisania. Jest sporo słówek bez ostatnich literek i parę słów nie do końca pasuje w swoje miejsce, ale to na prawdę nic bo przecież piszemy blogi właśnie o to żeby wystawić się na jakąś krytykę bo tylko dzięki niej możemy poprawiać samych siebie ;). Ja nie grzeszę ortografią i interpunkcją ^_^".
Jak widać lubię komentować więc możesz liczyć na takie komentarze z mojej strony, mam nadzieję, że ja z Twojej też.
Niesamowicie mocno nakłaniam i serdecznie zapraszam do odwiedzenia mojego bloga http://dotyk-pioruna.blogspot.com/
Do napisania!
Astraothia <3
No to po długiej przerwie w końcu mogę przeczytać te cudeńko. Rozdział super *.* cieszę się że opowiedziałaś troche o Nancy lecz naprawde zżera mnie ciekawość co będzie dziać się dalej <3
OdpowiedzUsuń